poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 12

Harry's POV


jakiś czas później, początek grudnia


O koło 16 jak zwykle wracałem z pracy do domu. Z nieba właśnie spadały pierwsze płatki śniegu, a ja zamyślony szedłem przez wąski chodnik przepychając się między ludźmi, którzy stali na przystanku. Usłyszałem pierwsze wersy mojej ulubionej piosenki Florence dobiegającej z mojego telefonu, kiedy wpadłem na kogoś, a ta osoba upadła na chodnik mówiąc:
- Kurwa.
Spojrzałem na leżącą tam osobę i od razu zakręciło mi się w głowie. Ostatni raz widziałem ją jakieś 2 tygodnie temu na kolacji u rodziców Alison, a którym nie zamieniła ona nawet ze mną ani jednego słowa.
Moje serca zabiło mocniej kiedy jej niebieskie tęczówki spojrzały na mnie.
Camille wstała, a ja spostrzegłem to jak bardzo się zmieniła. Jej włosy niegdyś jasno brązowe, krótkie do ramion - wydawały się być ciemniejsze i dużo dłuższe. Młodsza siostra Alison wydawała się, również jeszcze bardziej  chudsza niż była. Podniosłem głowe do góry i lekko się uśmiechnąłem.
- Cześć - na jej twarzy niestety nie pojawił się uśmiech, tak jak zawsze kiedy mnie widziała i choć czasem chciała to ukryć, byłem pewien, że zawsze cieszyła się kiedy mnie widziała.
Ale nie tym razem.
- Co tutaj robisz? -chciałem podtrzymać "rozmowę", by choć dowiedzieć się co u niej i czy kogoś ma. Nie wiem po co, ale chciałem to wiedzieć.
- Mieszkam? - uniosła śmiesznie brwi do góry, pokazując na kamienicę po drugiej stronie ulicy - A ty?
Zaśmiałem się pokazując budynek na przeciwko tego, który pokazała ona.
- Niall musiał się wyprowadzić z poprzedniego mieszkania i wprowadzić się tutaj. Od tamtego czasu... Wiesz, mieszkam z nim.
- Dziwnie, że Alison mi o tym nie powiedziała - zamyśliła się na chwilę, jednak po kilku sekundach potrząsnęła głową - Muszę już iść... Liam przychodzi dzisiaj na kolacje, nie mam czasu.
I po chwili stałem na chodniku sam. Wszyscy ludzie jak myszy do sera pchały się do autobusu,  a ja patrzyłem jak odchodzi zostawiając mnie samego, z masą pytań, które chciałem im zadać.



Kiedy byłem już w domu, rzuciłem klucze na stolik w przedpokoju krzycząc "jestem" do mojego przyjaciela, który jak się okazało siedział w salonie.
Opadłem na fotel, kładąc nogi na stolik i cicho westchając.
- Coś się stało? - blondyn oderwał wzrok od swojego laptopa, a ja zamknąłem oczy wypowiadając cicho imię brunetki - U... grubsza sprawa, zaraz wracam - otworzyłem jedno oko patrząc jak chłopak idzie w stronę kuchni, a następnie wraca z dwiema puszkami piwa w ręku. Rzucił jedną w moją stronę, a już chwile potem upiłem z niej łyk - Teraz mów.
- Wpadłem na nią jak wracałem do domu. To było nieuniknione - upiłem kolejny łyk - Przecież kiedy idę do swojego pokoju mam idealny widok na jej okna. Chciałem z nią pogadać, zapytać czy ma kogoś, ale ona powiedziała, że musi iść.
- Wiesz Harry, że nie powinieneś zawracać nią sobie głowy. Co z Alison?
Pominąłem to co właśnie powiedział, mówiąc dalej:
- Chciałem wiedzieć czy ma kogoś... - zamyśliłem się starannie dobierając słowa - Nie umiem tak, Niall. Patrzę na nią z okna, jak rozmawia z kimś przez telefon i... Zastanawiam się, czy gada z Liamem, Alison, Holly, Vanessą czy może umawia się na randkę z chłopakiem od niej z liceum i całą noc myślę, czy mogła tak szybko zapomnieć o mnie. Ja nie potrafię.
Czekałem na jakiś odzew z jego strony, jednak nic nie powiedział. Patrzył na mnie, a ja zgniotłem puszkę rzucając ją na stolik.
Camille jest dla mnie ważna, ważniejsza niż Alison - zresztą była od samego początku. Już wtedy kiedy zrobiłem to... Chciałem dać jej mój  numer czy maila, ale było mi głupio.
 " Cześć Camille, bzykaliśmy się w klubie. Zostaniemy przyjaciółmi?"
Nie, po prostu nie mogłem. Nie poszedłem więcej do klubu, jednak na urodzinach mojego kumpla, zjawiła się ona i złamała mnie. Wylądowaliśmy w kiblu i prawda była taka, że też ją zostawiłem, jednak ona poprzez znajomych znalazła na mnie namiary.
Bardzo dużo opowiadała mi o swojej rodzinie i siostrze, ale nigdy nie pomyślałbym, że mówi mi o Camille - ale jednak. Kiedy spojrzałem jej w oczy, przy naszym tańcu, poczułem coś innego... Radość? Na pewno. Ulgę? Na pewno. Ale również i strach przed tym, że może Camille opowiadała Alison coś o mnie po tym kiedy to się stało, jednak blondynka nic nie wiedziała.
Z czasu kiedy przebywałem z towarzystwie Camille, brunetka złamała we mnie coś innego. Uczucia. Nawet nie wiedziałem czy mam coś takiego. Ale ona pokazałam mi, że tak. I choć nie wiedziałem jakimi uczuciami ją darze było to coś silnego.

Wieczorem kiedy Niall wyszedł z domu do swojej "koleżanki" ja leżałem na kanapie oglądając mój ulubiony kanał o samochodach. Niestety w połowie serialu o tym jak ze starego grata zrobić wypasioną furę przerwał mi dźwięk domofonu. Leniwie wstałem i powolnym krokiem udałem się do przedpokoju i nacisnąłem guzik, który otwierał drzwi do budynku, nawet nie wiedząc kto dzwonił.
Jednak kiedy przez następne piętnaście minut nikt nie zapukał do drzwi, zmartwiony wychyliłem się z za drzwi patrząc czy jakieś pijące lub palące małolaty nie siedzą na schodach.
Czysto.
Założyłem buty oraz kurtkę i zamknąłem mieszkanie, kiedy domofon znów zaczął dzwonić. Wkurzony zbiegłem po schodach. To wcale nie było śmieszne.
Z całej siły popchnąłem drzwi otwierając je.
Nie były to żadne dzieciaki robiące sobie żarty, tylko zapłakana Alison.
Zmartwiony podszedłem do niej, mocno ją przytulając.
- Co się stało? - zapytałem pocierając jej dłonie. Zdjąłem kurtkę podając ją dziewczynie ponieważ miała na sobie tylko sweter.
Jednak to co powiedziała dziewczyna, kompletnie mnie zszokowało. Byłem wściekły, ale bardzo starałem się to ukryć.
- Chyba jestem w ciąży -cztery słowa, które mogą zniszczyć człowiekowi życie.


------------------

Rozdział pisany na szybko, ponieważ obiecałam, że dodam dzisiaj jednak musiałam napisać go od nowa ze względu na to, że cały rozdział przez przypadek został usunięty i nie było możliwości, odzyskania go.
Bardzo wam dziękuje za ponad 3 000 tyś wyświetleń oraz te moje upragnione 8 komentarzy pod ostatnim rozdziałem :) Dziękuje i liczę na to, że pod tym pojawi się ich podobna ilość.

+ rozdział jest krótki, ale już wytłumaczyłam wam dlaczego ( pierwsze zdanie), dlatego w tygodniu (środa, czwartek) postaram się dodać 13.

poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 11

- Gdzie mam spać? - odezwał się chłopak po minucie ciszy.
Wskazałam na kanapę w salonie i ruszyłam do komody po poszewki do pościeli oraz po kołdrę i poduszkę.
Odwrócona przodem do szafy poczułam czyjeś duże dłonie na moich biodrach. Wyprostowałam się czując jego usta tuż przy moim uchu.
- Naprawdę w żaden sposób już Cię nie pociągam? - szepnął, a ja zadrżałam. Jego dłonie trochę mocniej ścisnęły moje biodra, a ja syknęłam z bólu  - Czy może boisz się, że możesz poczuć więcej?

Nie, nie boje się, Styles, ponieważ już chyba za bardzo Cię pokochałam.

Pomyślałam, ale żadne z tych słów nie wydobyły się z moich ust.
Było grubo po północy, a jutro powinnam iść do szkoły.

Usłyszałam przekręcenie klucza w zamku i szybko odwróciłam się w stronę Harrego odpychając go on siebie. Wręczyłam mu do rąk pościel i poszłam do przedpokoju gdzie Louis właśnie zdejmował buty.
- O Camille. Jeszcze nie śpisz - uśmiechnął się, ale twarz mu zbladła kiedy za sobą zobaczył Harrego. Jego szczęka się zacisnęły, a ja złapałam go za ręke.
- Zaraz ci to wytłumaczę - oznajmiłam i odwróciłam się do Harrego, dając mu moim groźnym wzrokiem do zrozumienia by poszedł się położyć. Pożegnał się i poszedł.
Louis ze złości ścisnął moją dłoń, do tego stopnia, że robiła się czerwona. Na ogół Louis lubił Harrego, ale kiedy go zobaczył u mnie w mieszkaniu mogło to w jego oczach wyglądać dwuznacznie, zwłaszcza, że nie wiedział o tym, że Alison śpi w gościnnym.

Louis był tak zdenerwowany, że kiedy usłyszał, że Styles kładzie się na sofie, przyparł mnie do ściany i z bólem oraz brutalnością wpił w moje wargi. Swoje dłonie położyłam na jego plecach delikatnie je masując tym samym starając się by chłopak się uspokoił. Nie lubiłam  sposobu w jakim mój chłopak wyładowywał złość.
Pociągnęłam go do sypialni, zamykając drzwi na zamek.

Lou usiadł na łóżku z ciężkością łapiąc oddech. Usiadłam na mojej huśtawce przywieszonej do sufitu i popatrzyłam na chłopaka.
- Wiem jak dziwnie może się to dla ciebie wydawać, ale Boo... - popatrzyłam mu w oczy. Już dawno nauczyłam się kłamać chłopakowi prosto w oczy i mówić tak czule, jakbym naprawdę cholernie bardzo go kochała. Tommo nigdy nie lubił określenia " Boo", ale wiedziałam, że kiedy jest ono wypowiedziane z moich ust sprawiało mu to przyjemność - Alison przyszła do mnie pijana. Zaczęła mówić mi o tym, że Harry ją zdradza i że wyprowadził się do znajomego. Nie zerwał z nią tylko po prostu się wyprowadził, a ona to źle zrozumiała - mówiłam dużo gestykulując - Taka była umowa, Harry mieszka u moich rodziców puki nie znajdzie sobie noclegu u znajomego lub własnego mieszkania. Zadzwoniłam do niego, że ona u mnie jest, ale właśnie zasnęła. Nie wiedziałam co robić, Lou. Przyszedł i zaniósł Alison do pokoju, a wiesz jak boje się gdy ktokolwiek chodzi o tak późnej porze. Właśnie wyjmowałam mu pościel kiedy przyszedłeś ty.
Na koniec mojej wielkiej przemowy uśmiechnęłam się, a po minie chłopaka wywnioskowałam, że uwierzył, choć tak naprawdę nie skłamałam... No w pewnym sensie pomijając kilka faktów.
Zresztą... Mogłam być świadoma, że Louis będzie chciał do mnie przyjść. Przecież sama dałam mu klucze do mieszkania.
Chłopak przywołał mnie do siebie gestem dłoni i kazał usiąść mi na swoich kolanach. Kiedy to zrobiłam, on przyssał się do mojej szyi nie zwarzywszy na to, że sprawia mi to ból. Płożył swoje duże dłonie pod moją górną część piżamy.
Wiedziałam czego on chce.
- Louis... Nie - położyłam palce na przed chwilą zrobioną mi malinkę. Piekło jak cholera, ale co tam. Tomlinson był tak zły, że miał to gdzieś.
Dopiero kiedy spojrzał w moje oczy poczułam intensywny zapach alkoholu. Od tego aż zachciało mi się rzygać. To wszystko wyjaśniało. Zmuszanie mnie do seksu, malinka i ta wściekłość kiedy zobaczył Harrego.
- Coś ty powiedziała? - krzyknął, a ja szybko wstałam z jego kolan.
 Louis był idealny, ale nie kiedy był pijany.
Oparłam się o drzwi i dłonią wymacałam zamek. Odkluczyłam drzwi, będąc pewna, że Harry może usłyszeć krzyk Louisa i przyjść do pokoju. Chłopak podszedł do mnie i złapał za nadgarstki.
- Louis proszę... Jesteś pijany - ścisnął mocniej moje ręce, a ja pisnęłam - Louis to boli - krzyknęłam na tyle głośno by było to słychać w salonie.
Później wszysko wydarzyło się szybko.
Poczułam, że ktoś ciągnie za klamkę wbijającą mi się w plecy akurat w tym samym momencie kiedy Louis podniósł dłoń by uderzyć mnie w policzek. W moich oczach pojawiły się łzy, a niebieskooki widząc moje mokre policzki, w sekundę wytrzeźwiał patrząc na mnie błagalnym wzrokiem. Harry zjawił się w pokoju przyciągając mnie do swojego ciała.
- Camille proszę wybacz... - złapał mnie za rękę ale szybko cofnęłam  dłoń chowając ją w ciele loczka.
Harry miał zaciśniętą szczękę i trząsł się cały ze złości. Mogłam prawie zobaczyć jak para idzie mu uszami.
- Wynoś się - warknął.
Louis parsknął śmiechem.
- A ty co kurwa? - nie mógł przestać się rechotać - Ona jest moja, Styles.
Chciał mnie wyrwać z objęć Harrego, jednak ja wtuliłam się jeszcze bardziej w dwudziestodwulatka, przez chwile zastanawiając się czy może oddychać. Płakałam i dławiłam się łzami.
Louis popatrzył na mnie, a mi zrobiło się słabo. Przez chwile myślałam, że zemdleje.
- To... - starałam się coś powiedzieć - Koniec. Odd... Oddaj mi... Klucze.
Chłopak rzucił na stolik rzecz o którą go prosiłam, a one głośno i charakterystycznie brzdęknęły.
- Szukaj sobie nowej pracy - popatrzył mi w oczy, a ja zauważyłam w nim ten sposób w jakim ma mnie patrzył za nim byliśmy razem. Byłam wręcz pewna że nie chciał mnie zwolnić, a ni mnie uderzyć. Nie chciał rzucić tych kluczy tak jak to robią w tych amerykańskich filmach kiedy para rozstaje się bo dowiadują się o sobie czegoś czego nie chcieli by druga osoba wiedziała, wiedziałam też, że nie chciał zmusić mnie do seksu.
Skarciła się w myślach, za próbowanie jakoś go bronić, jednak kiedy Louis z głośnym trzaskiem zamknął drzwi wiedziałam, że te tłumaczenia są już nic nie warte, ponieważ to koniec.


Nie mogłam spać do piątej nad ranem. Kiedy jednak wybiła ta godzina nie wytrzymałam i zadzwoniłam do Liama chcąc o wszystkim mu opowiedzieć. Liam lubił długo spać, jednak nie wtedy kiedy musiał iść do szkoły. Przez chwile zastanawiałam się czy iść do szkoły czy nie, kiedy przypomniałam sobie o sprawdzianie z historii. Obleje semestr jeśli na nim nie będę.
Przez te sprawy z Harrym oraz Louisem, miałam straszne braki w wiedzy i opuściłam się w nauce. Z A+, zmieniłam się w uczennice, która ledwie ma te B. Nigdy nie dostawałam takiej oceny.
Wychodząc z ciepłego łóżka w ciszy przemknęłam przez korytarzyk i udałam się do łazienki. Stojąc przed lustrem widziałam ciemne okręgi przy moich oczach. Wyjęłam kosmetyczkę wyjmując z niej korektor.
Po dziesięciu minutach wyszłam z toalety z zamaskowanymi wszystkimi niedoskonałościami, które mogłyby wskazywać na to, że nie przespałam całej nocy, a na dodatek, że płakałam w środku niej, przez to, że mój już były chłopaka chciał mnie uderzyć.
Stanęłam w progu salonu uważnie obserwując opadającą i znów podnoszącą się do góry klatkę piersiową Harrego. Moje serce zrobiło koziołka, a uśmiech sam wkradł na usta kiedy usłyszałam ciche pomrukiwanie i chrapanie z jego ust. Miałam ochote obudzić go i dziękować mu za to, że przyszedł mi na ratunek w nocy. Nie miałam okazji zrobić tego po tym jak Louis wyszedł z domu, ponieważ Harry był tak zły, że nie odezwał się do mnie ani słowem, jednak zrezygnowałam z obudzenia go, chcąc dalej obserwować jak miarowo oddycha i słodko śpi z lekko otwartą buzią.
Po tym co wydarzyło się wczoraj byłam jeszcze bardziej przekonana, że kocham Harrego. Podobało mi się kiedy przytulał mnie mocno do siebie, a ja mogłam czuć na nowo zapach jego perfum. Podobało mi się to jak się za mną postawił. Przy nim czułam się bezpieczna.
Chłopak zaczął się wiercić, aż w końcu wplątany w kołdrę upadł na podłogę pod stolik. Chcąc się podnieść uderzył głową w blat.
- Kurwa mać - zaklął a ja wybuchłam śmiechem.
Po przywitaniu się i krótkiej rozmowie z chłopakiem na temat mojego samopoczucia, on poszedł do łazienki się ubrać. Kiedy drzwi od łazienki się zamknęły, w kuchni zjawiła się Alison.
- Cześć - wyjąkała opadając na kanapę. W progu salonu zjawił się Harry.
( dop. Od aut. Salon jest połączony z kuchnią )
Alison wstała, a ja uważnie obserwowałam każdy ich ruch.
- Co ty tu robisz? - syknęła - Nienawidze cię, nienawidzę!
- Alison spokojnie - Harry zaczął łagodnie - Camille do mnie zadzwoniła i powiedziała, że jesteś u niej na dodatek pijana. Przyszedłem bo... - spojrzał na mnie, a potem na nią - Bo Cię kocham tylko nie chce żyć twoim rodzicom na głowie.
Aułć, zabolało.
- Idę się ubrać do szkoły - powiedziałam hamując łzy i poszłam do swojego pokoju. Wybrałam normalny strój zamiast mundurka. Nie interesowało mnie czy zwrócą mi uwagę czy nie. Dzisiaj to i ze szkoły mogli by mnie wyrzucić - po prostu miałam to gdzieś.
Założyłam na siebie ciemne rurki, t-shirt oraz moje nowe białe converse. Przed wyjściem z domu oznajmiłam Harremu i Alison, że wychodzę i że klucze są na stoliku w przedpokoju. Zabolał mnie widok pary siedzącej na mojej kanapie i obściskującej się. Byli tak zajęci, że nie zwrócili uwagi na to, że do szkoły mam na 8:30, a wyszłam parę minut po 6.
Liam mieszkał jakąś godzinę drogi piechotą od kamienicy. Niestety była to już inna część Londynu i zawsze mieliśmy problem ze spotkaniami.
Przyspieszyłam krok gdy na moją twarz spadło kilka kropelek deszczu, a następnie szybki krok przerodził się w bieg. Niestety, miałam jeszcze jakieś 20 minut drogi kiedy rozpadało się na dobre i musiałam stanąć na przystanku by całkiem nie zmoknąć.
Z kieszeni wyjęłam telefon i wykręciłam numer do Liama.
- Cześć Li... Jestem ma przystanku jakieś dwadzieścia minut drogi od twojego domu. Chciałam się z tobą zobaczyć - płakałam jak głupia mając dalej przed oczami dłonie Harrego ściskające udo Alison, tak samo jak jeszcze kilka dni temu ściskały moje. Jego usta które całowały ją z taką delikatnością, tak jak parę dni temu moje. Jego uśmiech kiedy odsunęli się od siebie by spojrzeć sobie w oczy, tak jak parę dni temu robiliśmy to my.
- Zaraz po ciebie będę - powiedział, ale nie rozłączył się - Camille wszystko w porządku?
- Tak... Nie... Nie... Znaczy tak... Nie Liam, nic nie jest w porządku. Ja go kocham, Li.




Jest mi cholernie przykro, że pod ostatnim rozdziałem pojawiły się tylko 3 komentarze. Zawsze było ich około 5-8, ale 3? Jeszcze zwarzywszy fakt iż mam 5 obserwatorów plus jeszcze osoby, które nie posiadają kont ( anonimy).
Szczerze mówiąc chyba zakończę tego bloga szybciej niż to planowałam bo czuje, że nie mam dla kogo tu pisać.
Wszystko w waszych rękach.

niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 10


Wyszłam z sali idąc w stronę wyjścia na boisko. Z jednej strony strasznie chciałam zobaczyć Harrego, ale z drugiej nie powinnam tego robić.
Byłam zmieszana a każda moja myśl zaprzeczała drugiej. Tak właśnie się czułam. Zakręcona. Nie wiedząca a czego chce.
Zaprzeczająca samej sobie.


Na około Harrego roznosił się dym, na ziemi leżało kilka niedopałków papierosów.
Nie wiedziałam, że pali.
Chłopak widocznie czując moją obecność odwrócił się w moją stronę, a uśmiech sam wkradł mu się na usta.
- Nie wiedziałem, że możesz być jeszcze piękniejsza niż jesteś zawsze - na słowa chłopaka wywróciłam jedynie oczami. Nie mogłam przekroczyć bariery o nazwie " tylko przyjaźń ", ale chyba on bardzo tego chciał. Nie mogłam na to pozwolić i miałam nadzieje, że nie odpowiadając na jego - miłe - komentarze, robie dobrze.

Usiadłam na ławce, na której zazwyczaj dziewczyny kibicują chłopcą z drużyny piłkarskiej. Chłopak zrobił to samo co ja.
Złapał mnie za ręke, a kiedy chciałam wyrwać ją z jego uścisku poczułam, że chłopak kładzie mi na niej coś zimnego.
Spojrzałam na to, a moje oczy szeroko się otworzyły.
- Nie... Harry ja nie mogę - oddałam mu naszyjnik i wstałam z ławki lekko się chwiejąc. Zakręciło mi się w głowie i złapałam się za bolące miejsce. Hazz wstał i był w gotowości mi pomóc, jednak ja machnęłam ręką a on wrócił na swoje poprzednie miejsce.
- Chce po prostu powiedzieć, że to co się stało przez ten tydzień i po ponad dwa lata temu, nigdy nie powinno mieć miejsca, Harry - nie usłyszałam odpowiedzi Stylesa iż odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę wejścia do budynku. Małe kropelki deszczu zaczęły kapać na moją głowę, a w duchu zaczęłam modlić się by jak będę wracać do domu nie było ulewy.
Będąc w środku od razu zderzyłam się z czymś twardym. Upadłam na podłogę, a Louis podał mi rękę.
- Szukałem Cię - uśmiechnął się.
- Em... - pokazałam na drzwi - wyszłam bo od tego hałasu rozbolała mnie głowa - nie skłamałam iż naprawdę nie czułam się najlepiej - i chyba chce wracać do domu... Proszę zostań ze mną.


Chłopak złapał mnie za dłoń, a kiedy stanęliśmy przy drzwiach ustaliliśmy, że Lou podjedzie pod wyjście, ponieważ tak jak myślałam - strasznie się rozpadało. Kiedy drzwi za Louisem trzasnęły z hukiem mój telefon zawibrował w mojej czarnej, przewieszanej przez ramie torebce. Bez zastanowienia wyjęłam aparat, a już po chwili moje oczu poszerzyły się kilkukrotnie.


Od: Blocked ID

Ups... Kiedy z Harrym ci nie wychodzi, lecisz do Louisa. Smutne, ale prawdziwe.  X


Z przerażenia aż podskoczyłam kiedy usłyszałam trąbienie samochodu. Wyszłam ze szkoły wchodząc do samochodu. Rozejrzałam się, a mój wzrok zatrzymał się na oddalającej się na parkingu osobie. Była do mnie ona tyłem i ciężko było poznać czy to chłopak czy dziewczyna. Przez chwile pomyślałam, że to może ta osoba wysyła mi te SMS'y, ale tak na prawde mógł być to każdy.


Wstałam bardzo późno, ponieważ była druga popołudniu. Dotknęłam miejsca obok siebie jednak chłopaka tam nie było, a na poduszce leżała informacja, że poszedł na dziesiątą do pracy i nie chciał mnie budzić.
Podniosłam się i z szafeczki przy łóżku wzięłam swój telefon. Weszłam w nowe wiadomości i po kolei przeczytałam wszystkie nowe SMS'y.


From: Liam


Idziemy do McDonalda dzisiaj popołudniu? Dawno nigdzie nie byliśmy xx


A tak w ogóle to co się stało z wami po balu? Hol mówiła, że poszłaś pogadać z Harrym. Jak poszło?


Ostatni  SMS od Liam był napisany o 13:45 o treści:

Nie chciałaś iść do Mc, to Mc przyjdzie do ciebie. Będę za pół godziny.


From: Harry

Bardzo Cię przepraszam za wczoraj. To było głupie. Chce żebyś tylko wiedziała, że znalazłem sobie nocleg u kolegi i wyprowadzam się od Alison.


Otworzyłam szeroko oczy czytając wiadomość od Harrego, a od razu do głowy wpadło mi pytanie czy chłopak nie powiedział Alison o tym co... było. Gdyby Ali się o tym dowiedziała nigdy przenigdy by mi tego nie wybaczyła, a przecież niedawno się pogodziłyśmy. Jednak z drugiej strony na moich urodzinach kiedy palnęłam, że znam Harrego, a Alison nas sobie przedstawiała chłopak dał mi wyraźnie do zrozumienia, że on też nie chce by blondynka wiedziała.
Pamiętam to tak dobrze, jakby wydarzyło się to sekundę temu. Tak naprawdę pamiętam wszystkie szczegóły z rzeczami związanymi z Harrym.
Znowu poczułam przyjemne ciepło w moim brzuchu na samą myśl o tych cudownych lokach, zielonych oczach i dołeczkach. I choć Harry ma 22 lata, wygląda jak przesłodzony nastolatek. Ciężko mi się do tego przyznać, ale ja chyba..  Czuje do Stylesa coś więcej,  więcej niż czułam wcześniej.


Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi, a kiedy je otworzyłam w progu stanął Liam trzymający w ręku trzy papierowe torby z McDonalda.
Pocałował mnie w policzek zdejmując buty, a ja wzięłam od niego torby i poszłam do kuchni je rozpakować.
Kiedy Liam wszedł do kuchni podałam mu jego zestaw składający się z BicMacka i frytek, a ja otworzyłam pudełko i wolałam sosu czosnkowego do mojej sałatki. Chłopak śmiał się z tego, że jeszcze chodzę w piżamie.
Jedząc rozmawialiśmy. Powiedziałam Liamowi o porannej wiadomości od Harrego.
- Camille, nie chce nic mówić, ale wydaje mi się, że ty się... - popatrzył na mnie i wyszeptał: - w nim zakochałaś.
- Gdyby nie to, że przy niosłeś mi moją ulubioną sałatkę za te słowa wyjebałabym cię za drzwi - zażartowałam, ale po chwili dotarły do mnie jego słowa. Czy... Czy to możliwe?


Cały dzień siedziałam w domu. Ulotniła się ze mnie jaka kolwiek chęć życia i nie miałam ochoty nawet iść na zajęcia do Louisa. A przecież nigdy nie pominęłam żadnych zajęć.
Kiedy usłyszałam dźwięk domofonu podeszłam do drzwi i przyłożyłam słuchawkę do ucha. W niej usłyszałam szloch Alison i nic nie mówiąc nacisnęłam guzik tym samym wpuszczając ją do środka.
Po kilku chwilach blondynka stanęła w moich drzwiach z butelką wina w ręku. Wyglądała łagodnie mówiąc... tragicznie.
Zawsze kiedy mojej siostrze mokły włosy, a następnie je suszyła robił jej się istny puch na głowie, co mogło oznaczać, że szła do mnie w ulewę bo tak właśnie wyglądała.
Wpuściłam ją do środka, a ona rzuciła się na kanapę w salonie i upiła łyk z otwartej butelki.
- Nienawidze życia. Jest takie niesprawiedliwe - po tym jak łamał jej się głos wiedziałam, że była pijana - A faceci? Szkoda gadać. Są tym czego nie mają. Są chujami, Camille wiesz? Zranił cię kiedyś jakiś chłopak, którego tak bardzo kochałaś?

Spojrzała na mnie, a ja lekko skinęłam głową. Liam był takim chłopakiem, ponieważ cholernie bardzo go kochałam, a on w ogóle o tym nie wiedział i nadal nie wie, że takie coś miało w ogóle miejsce.

-O to ja nie wiem o wielu rzeczach - machnęła butelką przez co jej zawartość wylała się na mój nowy biały dywan. Od razu podeszłam do dziewczyny i na szczęście pohamowałam ochotę krzyknięcia na nią. Był nowy i biały, a ona wylała na nie wino!
Zabrałam dywan do łazienki i zadzwoniłam do mamy by szybko powiedziała mi jak mogę pozbyć się plamy. Korzystając z jej wskazówek, po piętnastu minutach czysty dywan suszył się na grzejniku, a ja wróciłam do siostry.
- Przepraszam, że się tak narzucam..  Ale Harry... On mnie zostawił. Ale nie zostawił wiesz... że zerwał tylko wyprowadził się do kumpla. Do kumpla! - podniosła głos, ale chwile potem bezradnie opadła na poduszki - On mnie zdradza Camille. Czuje i wiem to.
Wskazała na mnie palcem, a z jej ust wydobyło się kilka cichych " wiem to", które zostały zastąpione słodkim pochrapywaniem.
Zabrałam jej szkło i zdjęłam buty, całkowicie kładąc ją na sofie.


Jak Ali powiedziała, że wie, że Harry ją zdradza zrobiło mi się słabo. Przez chwile myślałam, że zaraz powie mi " to ty. Jesteś nic nie wartą suką! Ruchałaś się z moim chłopakiem, jakbyś nie miała własnego ".


Bezradna oparłam na fotel i popijając niegazowaną wodę, bezradnie patrzyłam na śpiącą dziewczyne. Wiem, że ja też nie mam słabej głowy, ale przynajmniej była rzecz od której byłam od niej lepsza - a mianowicie picie.
Nie wiedząc co zrobić wyjęłam z kieszeni telefon i weszłam w kontakty. Palcem nacisnęłam zdjęcie Harrego i przez chwile się w nie wpatrywałam. Nie wiedziałam czy jest to dobry pomysł, ale postanowiłam spróbować.
- Camille? - odezwał się, a w słuchawce były słychać głośne krzyki - Niall zamknij morde, to Cam - po chwili uspokajania swojego kolegi znów zaczął mówić wyraźniej do słuchawki - Co się stało?
- Nie wiem czy powinnam dzwonić, ale słuchaj - wzięłam głęboki wdech i wydech - Alison przyszła do mnie zupełnie pijana. Teraz śpi, ale mówiła mi coś, że wie że ją zdradzasz. Boje się, Harry.
- Będę za chwilę - odpowiedział i się rozłączył.


Korzystając z okazji, wzięłam z szafy swoją piżamę i poszłam pod prysznic. W moich oczach pojawiły się łzy kiedy krople wody uderzały w moje ciało. Ciągle czułam na nim czuły dotyk chłopaka i nic nie mogłam na to poradzić.
Po krótkim, ale relaksującym prysznicu, przebrałam się w przyszykowane ubrania.
Do drzwi zadzwonił dzwonek, a kiedy je otworzyłam zobaczyłam oczywiście Harrego. Wszedł do środka ciężko oddychając.
- Niall mieszka obok na osiedlu, ale bardzo się spieszyłem - wytłumaczył. Wszedł do pomieszczenia gdzie spała dziewczyna - Może zabiorę ją do drugiego pokoju?
Lekko skinęłam głową i oznajmiłam, że pójdę pościelić łóżko.
Otworzyłam drzwi do pokoju w którym praktycznie w ogóle nie spędzałam czasu. Był on na wypadek gdyby ktoś chciał u mnie spędzić noc lub oczywiście kiedy moja pijana siostrzyczka zrobi mi niezapowiedzianą wizytę na dodatku będąc pijana.
Harry przyszedł do pomieszczenia z blondynką na rękach i położył ją na łóżku przykrywając kołdrą.
Wyszliśmy z pokoju zamykając drzwi.
Zaproponowałam pokręconemu herbaty, na co oczywiście się zgodził. Wyjęłam dwa kubki i wrzuciłam do każdego z nich saszetkę z herbatą i zalałam wrzącą wodą.
Parują kubek podałam chłopakowi i usiadłam na fotelu. Podkuliłam nogi i oparłam na nich brodę. Wpatrywałam się w chłopaka, a on we mnie. Nie wiedziałam zupełnie co mogłabym powiedzieć w tym momencie więc po prostu na niego patrzyłam.
- Ja już powoli będę się zbierał - oznajmił wstając.
- Nie musisz - nie wiem dlaczego to powiedziałam - Możesz spędzić noc tutaj. A rano wytłumaczysz wszystko Alison.

Uśmiechnęłam się lekko, a chłopak odwzajemnił gest skinając niepewnie głową.