poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 11

- Gdzie mam spać? - odezwał się chłopak po minucie ciszy.
Wskazałam na kanapę w salonie i ruszyłam do komody po poszewki do pościeli oraz po kołdrę i poduszkę.
Odwrócona przodem do szafy poczułam czyjeś duże dłonie na moich biodrach. Wyprostowałam się czując jego usta tuż przy moim uchu.
- Naprawdę w żaden sposób już Cię nie pociągam? - szepnął, a ja zadrżałam. Jego dłonie trochę mocniej ścisnęły moje biodra, a ja syknęłam z bólu  - Czy może boisz się, że możesz poczuć więcej?

Nie, nie boje się, Styles, ponieważ już chyba za bardzo Cię pokochałam.

Pomyślałam, ale żadne z tych słów nie wydobyły się z moich ust.
Było grubo po północy, a jutro powinnam iść do szkoły.

Usłyszałam przekręcenie klucza w zamku i szybko odwróciłam się w stronę Harrego odpychając go on siebie. Wręczyłam mu do rąk pościel i poszłam do przedpokoju gdzie Louis właśnie zdejmował buty.
- O Camille. Jeszcze nie śpisz - uśmiechnął się, ale twarz mu zbladła kiedy za sobą zobaczył Harrego. Jego szczęka się zacisnęły, a ja złapałam go za ręke.
- Zaraz ci to wytłumaczę - oznajmiłam i odwróciłam się do Harrego, dając mu moim groźnym wzrokiem do zrozumienia by poszedł się położyć. Pożegnał się i poszedł.
Louis ze złości ścisnął moją dłoń, do tego stopnia, że robiła się czerwona. Na ogół Louis lubił Harrego, ale kiedy go zobaczył u mnie w mieszkaniu mogło to w jego oczach wyglądać dwuznacznie, zwłaszcza, że nie wiedział o tym, że Alison śpi w gościnnym.

Louis był tak zdenerwowany, że kiedy usłyszał, że Styles kładzie się na sofie, przyparł mnie do ściany i z bólem oraz brutalnością wpił w moje wargi. Swoje dłonie położyłam na jego plecach delikatnie je masując tym samym starając się by chłopak się uspokoił. Nie lubiłam  sposobu w jakim mój chłopak wyładowywał złość.
Pociągnęłam go do sypialni, zamykając drzwi na zamek.

Lou usiadł na łóżku z ciężkością łapiąc oddech. Usiadłam na mojej huśtawce przywieszonej do sufitu i popatrzyłam na chłopaka.
- Wiem jak dziwnie może się to dla ciebie wydawać, ale Boo... - popatrzyłam mu w oczy. Już dawno nauczyłam się kłamać chłopakowi prosto w oczy i mówić tak czule, jakbym naprawdę cholernie bardzo go kochała. Tommo nigdy nie lubił określenia " Boo", ale wiedziałam, że kiedy jest ono wypowiedziane z moich ust sprawiało mu to przyjemność - Alison przyszła do mnie pijana. Zaczęła mówić mi o tym, że Harry ją zdradza i że wyprowadził się do znajomego. Nie zerwał z nią tylko po prostu się wyprowadził, a ona to źle zrozumiała - mówiłam dużo gestykulując - Taka była umowa, Harry mieszka u moich rodziców puki nie znajdzie sobie noclegu u znajomego lub własnego mieszkania. Zadzwoniłam do niego, że ona u mnie jest, ale właśnie zasnęła. Nie wiedziałam co robić, Lou. Przyszedł i zaniósł Alison do pokoju, a wiesz jak boje się gdy ktokolwiek chodzi o tak późnej porze. Właśnie wyjmowałam mu pościel kiedy przyszedłeś ty.
Na koniec mojej wielkiej przemowy uśmiechnęłam się, a po minie chłopaka wywnioskowałam, że uwierzył, choć tak naprawdę nie skłamałam... No w pewnym sensie pomijając kilka faktów.
Zresztą... Mogłam być świadoma, że Louis będzie chciał do mnie przyjść. Przecież sama dałam mu klucze do mieszkania.
Chłopak przywołał mnie do siebie gestem dłoni i kazał usiąść mi na swoich kolanach. Kiedy to zrobiłam, on przyssał się do mojej szyi nie zwarzywszy na to, że sprawia mi to ból. Płożył swoje duże dłonie pod moją górną część piżamy.
Wiedziałam czego on chce.
- Louis... Nie - położyłam palce na przed chwilą zrobioną mi malinkę. Piekło jak cholera, ale co tam. Tomlinson był tak zły, że miał to gdzieś.
Dopiero kiedy spojrzał w moje oczy poczułam intensywny zapach alkoholu. Od tego aż zachciało mi się rzygać. To wszystko wyjaśniało. Zmuszanie mnie do seksu, malinka i ta wściekłość kiedy zobaczył Harrego.
- Coś ty powiedziała? - krzyknął, a ja szybko wstałam z jego kolan.
 Louis był idealny, ale nie kiedy był pijany.
Oparłam się o drzwi i dłonią wymacałam zamek. Odkluczyłam drzwi, będąc pewna, że Harry może usłyszeć krzyk Louisa i przyjść do pokoju. Chłopak podszedł do mnie i złapał za nadgarstki.
- Louis proszę... Jesteś pijany - ścisnął mocniej moje ręce, a ja pisnęłam - Louis to boli - krzyknęłam na tyle głośno by było to słychać w salonie.
Później wszysko wydarzyło się szybko.
Poczułam, że ktoś ciągnie za klamkę wbijającą mi się w plecy akurat w tym samym momencie kiedy Louis podniósł dłoń by uderzyć mnie w policzek. W moich oczach pojawiły się łzy, a niebieskooki widząc moje mokre policzki, w sekundę wytrzeźwiał patrząc na mnie błagalnym wzrokiem. Harry zjawił się w pokoju przyciągając mnie do swojego ciała.
- Camille proszę wybacz... - złapał mnie za rękę ale szybko cofnęłam  dłoń chowając ją w ciele loczka.
Harry miał zaciśniętą szczękę i trząsł się cały ze złości. Mogłam prawie zobaczyć jak para idzie mu uszami.
- Wynoś się - warknął.
Louis parsknął śmiechem.
- A ty co kurwa? - nie mógł przestać się rechotać - Ona jest moja, Styles.
Chciał mnie wyrwać z objęć Harrego, jednak ja wtuliłam się jeszcze bardziej w dwudziestodwulatka, przez chwile zastanawiając się czy może oddychać. Płakałam i dławiłam się łzami.
Louis popatrzył na mnie, a mi zrobiło się słabo. Przez chwile myślałam, że zemdleje.
- To... - starałam się coś powiedzieć - Koniec. Odd... Oddaj mi... Klucze.
Chłopak rzucił na stolik rzecz o którą go prosiłam, a one głośno i charakterystycznie brzdęknęły.
- Szukaj sobie nowej pracy - popatrzył mi w oczy, a ja zauważyłam w nim ten sposób w jakim ma mnie patrzył za nim byliśmy razem. Byłam wręcz pewna że nie chciał mnie zwolnić, a ni mnie uderzyć. Nie chciał rzucić tych kluczy tak jak to robią w tych amerykańskich filmach kiedy para rozstaje się bo dowiadują się o sobie czegoś czego nie chcieli by druga osoba wiedziała, wiedziałam też, że nie chciał zmusić mnie do seksu.
Skarciła się w myślach, za próbowanie jakoś go bronić, jednak kiedy Louis z głośnym trzaskiem zamknął drzwi wiedziałam, że te tłumaczenia są już nic nie warte, ponieważ to koniec.


Nie mogłam spać do piątej nad ranem. Kiedy jednak wybiła ta godzina nie wytrzymałam i zadzwoniłam do Liama chcąc o wszystkim mu opowiedzieć. Liam lubił długo spać, jednak nie wtedy kiedy musiał iść do szkoły. Przez chwile zastanawiałam się czy iść do szkoły czy nie, kiedy przypomniałam sobie o sprawdzianie z historii. Obleje semestr jeśli na nim nie będę.
Przez te sprawy z Harrym oraz Louisem, miałam straszne braki w wiedzy i opuściłam się w nauce. Z A+, zmieniłam się w uczennice, która ledwie ma te B. Nigdy nie dostawałam takiej oceny.
Wychodząc z ciepłego łóżka w ciszy przemknęłam przez korytarzyk i udałam się do łazienki. Stojąc przed lustrem widziałam ciemne okręgi przy moich oczach. Wyjęłam kosmetyczkę wyjmując z niej korektor.
Po dziesięciu minutach wyszłam z toalety z zamaskowanymi wszystkimi niedoskonałościami, które mogłyby wskazywać na to, że nie przespałam całej nocy, a na dodatek, że płakałam w środku niej, przez to, że mój już były chłopaka chciał mnie uderzyć.
Stanęłam w progu salonu uważnie obserwując opadającą i znów podnoszącą się do góry klatkę piersiową Harrego. Moje serce zrobiło koziołka, a uśmiech sam wkradł na usta kiedy usłyszałam ciche pomrukiwanie i chrapanie z jego ust. Miałam ochote obudzić go i dziękować mu za to, że przyszedł mi na ratunek w nocy. Nie miałam okazji zrobić tego po tym jak Louis wyszedł z domu, ponieważ Harry był tak zły, że nie odezwał się do mnie ani słowem, jednak zrezygnowałam z obudzenia go, chcąc dalej obserwować jak miarowo oddycha i słodko śpi z lekko otwartą buzią.
Po tym co wydarzyło się wczoraj byłam jeszcze bardziej przekonana, że kocham Harrego. Podobało mi się kiedy przytulał mnie mocno do siebie, a ja mogłam czuć na nowo zapach jego perfum. Podobało mi się to jak się za mną postawił. Przy nim czułam się bezpieczna.
Chłopak zaczął się wiercić, aż w końcu wplątany w kołdrę upadł na podłogę pod stolik. Chcąc się podnieść uderzył głową w blat.
- Kurwa mać - zaklął a ja wybuchłam śmiechem.
Po przywitaniu się i krótkiej rozmowie z chłopakiem na temat mojego samopoczucia, on poszedł do łazienki się ubrać. Kiedy drzwi od łazienki się zamknęły, w kuchni zjawiła się Alison.
- Cześć - wyjąkała opadając na kanapę. W progu salonu zjawił się Harry.
( dop. Od aut. Salon jest połączony z kuchnią )
Alison wstała, a ja uważnie obserwowałam każdy ich ruch.
- Co ty tu robisz? - syknęła - Nienawidze cię, nienawidzę!
- Alison spokojnie - Harry zaczął łagodnie - Camille do mnie zadzwoniła i powiedziała, że jesteś u niej na dodatek pijana. Przyszedłem bo... - spojrzał na mnie, a potem na nią - Bo Cię kocham tylko nie chce żyć twoim rodzicom na głowie.
Aułć, zabolało.
- Idę się ubrać do szkoły - powiedziałam hamując łzy i poszłam do swojego pokoju. Wybrałam normalny strój zamiast mundurka. Nie interesowało mnie czy zwrócą mi uwagę czy nie. Dzisiaj to i ze szkoły mogli by mnie wyrzucić - po prostu miałam to gdzieś.
Założyłam na siebie ciemne rurki, t-shirt oraz moje nowe białe converse. Przed wyjściem z domu oznajmiłam Harremu i Alison, że wychodzę i że klucze są na stoliku w przedpokoju. Zabolał mnie widok pary siedzącej na mojej kanapie i obściskującej się. Byli tak zajęci, że nie zwrócili uwagi na to, że do szkoły mam na 8:30, a wyszłam parę minut po 6.
Liam mieszkał jakąś godzinę drogi piechotą od kamienicy. Niestety była to już inna część Londynu i zawsze mieliśmy problem ze spotkaniami.
Przyspieszyłam krok gdy na moją twarz spadło kilka kropelek deszczu, a następnie szybki krok przerodził się w bieg. Niestety, miałam jeszcze jakieś 20 minut drogi kiedy rozpadało się na dobre i musiałam stanąć na przystanku by całkiem nie zmoknąć.
Z kieszeni wyjęłam telefon i wykręciłam numer do Liama.
- Cześć Li... Jestem ma przystanku jakieś dwadzieścia minut drogi od twojego domu. Chciałam się z tobą zobaczyć - płakałam jak głupia mając dalej przed oczami dłonie Harrego ściskające udo Alison, tak samo jak jeszcze kilka dni temu ściskały moje. Jego usta które całowały ją z taką delikatnością, tak jak parę dni temu moje. Jego uśmiech kiedy odsunęli się od siebie by spojrzeć sobie w oczy, tak jak parę dni temu robiliśmy to my.
- Zaraz po ciebie będę - powiedział, ale nie rozłączył się - Camille wszystko w porządku?
- Tak... Nie... Nie... Znaczy tak... Nie Liam, nic nie jest w porządku. Ja go kocham, Li.




Jest mi cholernie przykro, że pod ostatnim rozdziałem pojawiły się tylko 3 komentarze. Zawsze było ich około 5-8, ale 3? Jeszcze zwarzywszy fakt iż mam 5 obserwatorów plus jeszcze osoby, które nie posiadają kont ( anonimy).
Szczerze mówiąc chyba zakończę tego bloga szybciej niż to planowałam bo czuje, że nie mam dla kogo tu pisać.
Wszystko w waszych rękach.

8 komentarzy:

  1. Hej, jak to nie masz dla kogo pisać? A ja?! Fanka numer jeden? Zawsze lubiłam czytać Twoje opowiadania, sa napisane z taką lekkością ;)
    A co do rozdziału.
    huhuh, ale się porobiło...
    Nocowanie Alison i Harrego u Cam to chyba nie był najlepszy pomysł, bo wyszły z tego dwie nieprzyjemne sytuacje. Pierwsza to ta z Louisem. Kompletnie pijanym Lou, nie spodziewałam się tego po nim, tym bardziej tego, że uderzy swoją dziewczynę w twarz! Teraz już bez żadnych sentymentów, nie jest mi go wcale szkoda i tego, że zerwali z Camile. Kij z nim, niech sobie poszuka jakiejś dziewczyny która będzię się pozwalała bić, ale nie naszej kochanej Cam.
    Ta scena na prawde tak mnie zaskoczyła, że musiałam przeczytać ją dwa razy. Nie mogłam uwierzyć, że Louis byłby do tego zdolny. To już bardziej pasowałby mi Harry. Widać - życie potrafi zaskakiwać.
    Harry zachował się za to porządnie, jak należało, wywalił Louisa z domu i jestem mu za to mega wdzięczna! <3 Zachował się jak prawdziwy mężczyzna i dużo zyskał w moich oczach ;)
    No ale potem ta scena z Alison. Czy on musi byc taki niezdecydowany? Jeszcze perfidnie się obściskuje z Alison na oczach Camilii. Tez nie zachowuje się fair.
    Dlatego nie dziwię się, że Cam jest załamana, bo straciła dwie najważniejsze dla siebie osoby - Louisa, z którym na pewno była długo przywiązana, no i Harrego, którego kocha. Przynajmniej nikt jej glowy smsami nie zawracał, mam nadzieję że to się już skończylo, bo dziewcyzna ma na prawde teraz dużo na głowie, i mówiąc szczerze - ja na jej meijscu bym się załamała. Pozdrawiam i (nie wiem czy już miałaś, czy teraz masz ale) życzę wesołych ferii :D N.

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna Cam. Tak mi jej szkoda teraz. To musi być straszne patrzenie na osobę która całuje się z inna mając w głowie ten sam obraz z kilku dni w roli głównej z tobą. Czekam na next pisz szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Harry to CHUJ !
    Bo cipa napewno nie !
    Jak on mógł ! Dupek !

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej ! ja zawsze czytam al enie chce mi się dodawać komentarzy xd
    A TO BVARDZOOO ŹLE ~~!

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko! Biedna Cam :c Na jej miejscu bym się kompletnie załamała :'( Mam nadzieję, że jeszcze się jej ułoży :D Rozdział cudo zresztą jak zawsze :* Kocham <33 Nie.. pliss nie kończ tego bloga szybciej niż planowałaś - nie przeżyje tego!! Czekam na next'a z WIELKĄ niecierpliwością :3 Życzę weny kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja czytam twoje opowiadanie :D mam nadzieje ze Harry i Cam kiedyś bd razem

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwierz masz dla kogo pisać. :) Ten rozdział był świetny. Czekam na next'a :)

    OdpowiedzUsuń