poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 12

Harry's POV


jakiś czas później, początek grudnia


O koło 16 jak zwykle wracałem z pracy do domu. Z nieba właśnie spadały pierwsze płatki śniegu, a ja zamyślony szedłem przez wąski chodnik przepychając się między ludźmi, którzy stali na przystanku. Usłyszałem pierwsze wersy mojej ulubionej piosenki Florence dobiegającej z mojego telefonu, kiedy wpadłem na kogoś, a ta osoba upadła na chodnik mówiąc:
- Kurwa.
Spojrzałem na leżącą tam osobę i od razu zakręciło mi się w głowie. Ostatni raz widziałem ją jakieś 2 tygodnie temu na kolacji u rodziców Alison, a którym nie zamieniła ona nawet ze mną ani jednego słowa.
Moje serca zabiło mocniej kiedy jej niebieskie tęczówki spojrzały na mnie.
Camille wstała, a ja spostrzegłem to jak bardzo się zmieniła. Jej włosy niegdyś jasno brązowe, krótkie do ramion - wydawały się być ciemniejsze i dużo dłuższe. Młodsza siostra Alison wydawała się, również jeszcze bardziej  chudsza niż była. Podniosłem głowe do góry i lekko się uśmiechnąłem.
- Cześć - na jej twarzy niestety nie pojawił się uśmiech, tak jak zawsze kiedy mnie widziała i choć czasem chciała to ukryć, byłem pewien, że zawsze cieszyła się kiedy mnie widziała.
Ale nie tym razem.
- Co tutaj robisz? -chciałem podtrzymać "rozmowę", by choć dowiedzieć się co u niej i czy kogoś ma. Nie wiem po co, ale chciałem to wiedzieć.
- Mieszkam? - uniosła śmiesznie brwi do góry, pokazując na kamienicę po drugiej stronie ulicy - A ty?
Zaśmiałem się pokazując budynek na przeciwko tego, który pokazała ona.
- Niall musiał się wyprowadzić z poprzedniego mieszkania i wprowadzić się tutaj. Od tamtego czasu... Wiesz, mieszkam z nim.
- Dziwnie, że Alison mi o tym nie powiedziała - zamyśliła się na chwilę, jednak po kilku sekundach potrząsnęła głową - Muszę już iść... Liam przychodzi dzisiaj na kolacje, nie mam czasu.
I po chwili stałem na chodniku sam. Wszyscy ludzie jak myszy do sera pchały się do autobusu,  a ja patrzyłem jak odchodzi zostawiając mnie samego, z masą pytań, które chciałem im zadać.



Kiedy byłem już w domu, rzuciłem klucze na stolik w przedpokoju krzycząc "jestem" do mojego przyjaciela, który jak się okazało siedział w salonie.
Opadłem na fotel, kładąc nogi na stolik i cicho westchając.
- Coś się stało? - blondyn oderwał wzrok od swojego laptopa, a ja zamknąłem oczy wypowiadając cicho imię brunetki - U... grubsza sprawa, zaraz wracam - otworzyłem jedno oko patrząc jak chłopak idzie w stronę kuchni, a następnie wraca z dwiema puszkami piwa w ręku. Rzucił jedną w moją stronę, a już chwile potem upiłem z niej łyk - Teraz mów.
- Wpadłem na nią jak wracałem do domu. To było nieuniknione - upiłem kolejny łyk - Przecież kiedy idę do swojego pokoju mam idealny widok na jej okna. Chciałem z nią pogadać, zapytać czy ma kogoś, ale ona powiedziała, że musi iść.
- Wiesz Harry, że nie powinieneś zawracać nią sobie głowy. Co z Alison?
Pominąłem to co właśnie powiedział, mówiąc dalej:
- Chciałem wiedzieć czy ma kogoś... - zamyśliłem się starannie dobierając słowa - Nie umiem tak, Niall. Patrzę na nią z okna, jak rozmawia z kimś przez telefon i... Zastanawiam się, czy gada z Liamem, Alison, Holly, Vanessą czy może umawia się na randkę z chłopakiem od niej z liceum i całą noc myślę, czy mogła tak szybko zapomnieć o mnie. Ja nie potrafię.
Czekałem na jakiś odzew z jego strony, jednak nic nie powiedział. Patrzył na mnie, a ja zgniotłem puszkę rzucając ją na stolik.
Camille jest dla mnie ważna, ważniejsza niż Alison - zresztą była od samego początku. Już wtedy kiedy zrobiłem to... Chciałem dać jej mój  numer czy maila, ale było mi głupio.
 " Cześć Camille, bzykaliśmy się w klubie. Zostaniemy przyjaciółmi?"
Nie, po prostu nie mogłem. Nie poszedłem więcej do klubu, jednak na urodzinach mojego kumpla, zjawiła się ona i złamała mnie. Wylądowaliśmy w kiblu i prawda była taka, że też ją zostawiłem, jednak ona poprzez znajomych znalazła na mnie namiary.
Bardzo dużo opowiadała mi o swojej rodzinie i siostrze, ale nigdy nie pomyślałbym, że mówi mi o Camille - ale jednak. Kiedy spojrzałem jej w oczy, przy naszym tańcu, poczułem coś innego... Radość? Na pewno. Ulgę? Na pewno. Ale również i strach przed tym, że może Camille opowiadała Alison coś o mnie po tym kiedy to się stało, jednak blondynka nic nie wiedziała.
Z czasu kiedy przebywałem z towarzystwie Camille, brunetka złamała we mnie coś innego. Uczucia. Nawet nie wiedziałem czy mam coś takiego. Ale ona pokazałam mi, że tak. I choć nie wiedziałem jakimi uczuciami ją darze było to coś silnego.

Wieczorem kiedy Niall wyszedł z domu do swojej "koleżanki" ja leżałem na kanapie oglądając mój ulubiony kanał o samochodach. Niestety w połowie serialu o tym jak ze starego grata zrobić wypasioną furę przerwał mi dźwięk domofonu. Leniwie wstałem i powolnym krokiem udałem się do przedpokoju i nacisnąłem guzik, który otwierał drzwi do budynku, nawet nie wiedząc kto dzwonił.
Jednak kiedy przez następne piętnaście minut nikt nie zapukał do drzwi, zmartwiony wychyliłem się z za drzwi patrząc czy jakieś pijące lub palące małolaty nie siedzą na schodach.
Czysto.
Założyłem buty oraz kurtkę i zamknąłem mieszkanie, kiedy domofon znów zaczął dzwonić. Wkurzony zbiegłem po schodach. To wcale nie było śmieszne.
Z całej siły popchnąłem drzwi otwierając je.
Nie były to żadne dzieciaki robiące sobie żarty, tylko zapłakana Alison.
Zmartwiony podszedłem do niej, mocno ją przytulając.
- Co się stało? - zapytałem pocierając jej dłonie. Zdjąłem kurtkę podając ją dziewczynie ponieważ miała na sobie tylko sweter.
Jednak to co powiedziała dziewczyna, kompletnie mnie zszokowało. Byłem wściekły, ale bardzo starałem się to ukryć.
- Chyba jestem w ciąży -cztery słowa, które mogą zniszczyć człowiekowi życie.


------------------

Rozdział pisany na szybko, ponieważ obiecałam, że dodam dzisiaj jednak musiałam napisać go od nowa ze względu na to, że cały rozdział przez przypadek został usunięty i nie było możliwości, odzyskania go.
Bardzo wam dziękuje za ponad 3 000 tyś wyświetleń oraz te moje upragnione 8 komentarzy pod ostatnim rozdziałem :) Dziękuje i liczę na to, że pod tym pojawi się ich podobna ilość.

+ rozdział jest krótki, ale już wytłumaczyłam wam dlaczego ( pierwsze zdanie), dlatego w tygodniu (środa, czwartek) postaram się dodać 13.

poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 11

- Gdzie mam spać? - odezwał się chłopak po minucie ciszy.
Wskazałam na kanapę w salonie i ruszyłam do komody po poszewki do pościeli oraz po kołdrę i poduszkę.
Odwrócona przodem do szafy poczułam czyjeś duże dłonie na moich biodrach. Wyprostowałam się czując jego usta tuż przy moim uchu.
- Naprawdę w żaden sposób już Cię nie pociągam? - szepnął, a ja zadrżałam. Jego dłonie trochę mocniej ścisnęły moje biodra, a ja syknęłam z bólu  - Czy może boisz się, że możesz poczuć więcej?

Nie, nie boje się, Styles, ponieważ już chyba za bardzo Cię pokochałam.

Pomyślałam, ale żadne z tych słów nie wydobyły się z moich ust.
Było grubo po północy, a jutro powinnam iść do szkoły.

Usłyszałam przekręcenie klucza w zamku i szybko odwróciłam się w stronę Harrego odpychając go on siebie. Wręczyłam mu do rąk pościel i poszłam do przedpokoju gdzie Louis właśnie zdejmował buty.
- O Camille. Jeszcze nie śpisz - uśmiechnął się, ale twarz mu zbladła kiedy za sobą zobaczył Harrego. Jego szczęka się zacisnęły, a ja złapałam go za ręke.
- Zaraz ci to wytłumaczę - oznajmiłam i odwróciłam się do Harrego, dając mu moim groźnym wzrokiem do zrozumienia by poszedł się położyć. Pożegnał się i poszedł.
Louis ze złości ścisnął moją dłoń, do tego stopnia, że robiła się czerwona. Na ogół Louis lubił Harrego, ale kiedy go zobaczył u mnie w mieszkaniu mogło to w jego oczach wyglądać dwuznacznie, zwłaszcza, że nie wiedział o tym, że Alison śpi w gościnnym.

Louis był tak zdenerwowany, że kiedy usłyszał, że Styles kładzie się na sofie, przyparł mnie do ściany i z bólem oraz brutalnością wpił w moje wargi. Swoje dłonie położyłam na jego plecach delikatnie je masując tym samym starając się by chłopak się uspokoił. Nie lubiłam  sposobu w jakim mój chłopak wyładowywał złość.
Pociągnęłam go do sypialni, zamykając drzwi na zamek.

Lou usiadł na łóżku z ciężkością łapiąc oddech. Usiadłam na mojej huśtawce przywieszonej do sufitu i popatrzyłam na chłopaka.
- Wiem jak dziwnie może się to dla ciebie wydawać, ale Boo... - popatrzyłam mu w oczy. Już dawno nauczyłam się kłamać chłopakowi prosto w oczy i mówić tak czule, jakbym naprawdę cholernie bardzo go kochała. Tommo nigdy nie lubił określenia " Boo", ale wiedziałam, że kiedy jest ono wypowiedziane z moich ust sprawiało mu to przyjemność - Alison przyszła do mnie pijana. Zaczęła mówić mi o tym, że Harry ją zdradza i że wyprowadził się do znajomego. Nie zerwał z nią tylko po prostu się wyprowadził, a ona to źle zrozumiała - mówiłam dużo gestykulując - Taka była umowa, Harry mieszka u moich rodziców puki nie znajdzie sobie noclegu u znajomego lub własnego mieszkania. Zadzwoniłam do niego, że ona u mnie jest, ale właśnie zasnęła. Nie wiedziałam co robić, Lou. Przyszedł i zaniósł Alison do pokoju, a wiesz jak boje się gdy ktokolwiek chodzi o tak późnej porze. Właśnie wyjmowałam mu pościel kiedy przyszedłeś ty.
Na koniec mojej wielkiej przemowy uśmiechnęłam się, a po minie chłopaka wywnioskowałam, że uwierzył, choć tak naprawdę nie skłamałam... No w pewnym sensie pomijając kilka faktów.
Zresztą... Mogłam być świadoma, że Louis będzie chciał do mnie przyjść. Przecież sama dałam mu klucze do mieszkania.
Chłopak przywołał mnie do siebie gestem dłoni i kazał usiąść mi na swoich kolanach. Kiedy to zrobiłam, on przyssał się do mojej szyi nie zwarzywszy na to, że sprawia mi to ból. Płożył swoje duże dłonie pod moją górną część piżamy.
Wiedziałam czego on chce.
- Louis... Nie - położyłam palce na przed chwilą zrobioną mi malinkę. Piekło jak cholera, ale co tam. Tomlinson był tak zły, że miał to gdzieś.
Dopiero kiedy spojrzał w moje oczy poczułam intensywny zapach alkoholu. Od tego aż zachciało mi się rzygać. To wszystko wyjaśniało. Zmuszanie mnie do seksu, malinka i ta wściekłość kiedy zobaczył Harrego.
- Coś ty powiedziała? - krzyknął, a ja szybko wstałam z jego kolan.
 Louis był idealny, ale nie kiedy był pijany.
Oparłam się o drzwi i dłonią wymacałam zamek. Odkluczyłam drzwi, będąc pewna, że Harry może usłyszeć krzyk Louisa i przyjść do pokoju. Chłopak podszedł do mnie i złapał za nadgarstki.
- Louis proszę... Jesteś pijany - ścisnął mocniej moje ręce, a ja pisnęłam - Louis to boli - krzyknęłam na tyle głośno by było to słychać w salonie.
Później wszysko wydarzyło się szybko.
Poczułam, że ktoś ciągnie za klamkę wbijającą mi się w plecy akurat w tym samym momencie kiedy Louis podniósł dłoń by uderzyć mnie w policzek. W moich oczach pojawiły się łzy, a niebieskooki widząc moje mokre policzki, w sekundę wytrzeźwiał patrząc na mnie błagalnym wzrokiem. Harry zjawił się w pokoju przyciągając mnie do swojego ciała.
- Camille proszę wybacz... - złapał mnie za rękę ale szybko cofnęłam  dłoń chowając ją w ciele loczka.
Harry miał zaciśniętą szczękę i trząsł się cały ze złości. Mogłam prawie zobaczyć jak para idzie mu uszami.
- Wynoś się - warknął.
Louis parsknął śmiechem.
- A ty co kurwa? - nie mógł przestać się rechotać - Ona jest moja, Styles.
Chciał mnie wyrwać z objęć Harrego, jednak ja wtuliłam się jeszcze bardziej w dwudziestodwulatka, przez chwile zastanawiając się czy może oddychać. Płakałam i dławiłam się łzami.
Louis popatrzył na mnie, a mi zrobiło się słabo. Przez chwile myślałam, że zemdleje.
- To... - starałam się coś powiedzieć - Koniec. Odd... Oddaj mi... Klucze.
Chłopak rzucił na stolik rzecz o którą go prosiłam, a one głośno i charakterystycznie brzdęknęły.
- Szukaj sobie nowej pracy - popatrzył mi w oczy, a ja zauważyłam w nim ten sposób w jakim ma mnie patrzył za nim byliśmy razem. Byłam wręcz pewna że nie chciał mnie zwolnić, a ni mnie uderzyć. Nie chciał rzucić tych kluczy tak jak to robią w tych amerykańskich filmach kiedy para rozstaje się bo dowiadują się o sobie czegoś czego nie chcieli by druga osoba wiedziała, wiedziałam też, że nie chciał zmusić mnie do seksu.
Skarciła się w myślach, za próbowanie jakoś go bronić, jednak kiedy Louis z głośnym trzaskiem zamknął drzwi wiedziałam, że te tłumaczenia są już nic nie warte, ponieważ to koniec.


Nie mogłam spać do piątej nad ranem. Kiedy jednak wybiła ta godzina nie wytrzymałam i zadzwoniłam do Liama chcąc o wszystkim mu opowiedzieć. Liam lubił długo spać, jednak nie wtedy kiedy musiał iść do szkoły. Przez chwile zastanawiałam się czy iść do szkoły czy nie, kiedy przypomniałam sobie o sprawdzianie z historii. Obleje semestr jeśli na nim nie będę.
Przez te sprawy z Harrym oraz Louisem, miałam straszne braki w wiedzy i opuściłam się w nauce. Z A+, zmieniłam się w uczennice, która ledwie ma te B. Nigdy nie dostawałam takiej oceny.
Wychodząc z ciepłego łóżka w ciszy przemknęłam przez korytarzyk i udałam się do łazienki. Stojąc przed lustrem widziałam ciemne okręgi przy moich oczach. Wyjęłam kosmetyczkę wyjmując z niej korektor.
Po dziesięciu minutach wyszłam z toalety z zamaskowanymi wszystkimi niedoskonałościami, które mogłyby wskazywać na to, że nie przespałam całej nocy, a na dodatek, że płakałam w środku niej, przez to, że mój już były chłopaka chciał mnie uderzyć.
Stanęłam w progu salonu uważnie obserwując opadającą i znów podnoszącą się do góry klatkę piersiową Harrego. Moje serce zrobiło koziołka, a uśmiech sam wkradł na usta kiedy usłyszałam ciche pomrukiwanie i chrapanie z jego ust. Miałam ochote obudzić go i dziękować mu za to, że przyszedł mi na ratunek w nocy. Nie miałam okazji zrobić tego po tym jak Louis wyszedł z domu, ponieważ Harry był tak zły, że nie odezwał się do mnie ani słowem, jednak zrezygnowałam z obudzenia go, chcąc dalej obserwować jak miarowo oddycha i słodko śpi z lekko otwartą buzią.
Po tym co wydarzyło się wczoraj byłam jeszcze bardziej przekonana, że kocham Harrego. Podobało mi się kiedy przytulał mnie mocno do siebie, a ja mogłam czuć na nowo zapach jego perfum. Podobało mi się to jak się za mną postawił. Przy nim czułam się bezpieczna.
Chłopak zaczął się wiercić, aż w końcu wplątany w kołdrę upadł na podłogę pod stolik. Chcąc się podnieść uderzył głową w blat.
- Kurwa mać - zaklął a ja wybuchłam śmiechem.
Po przywitaniu się i krótkiej rozmowie z chłopakiem na temat mojego samopoczucia, on poszedł do łazienki się ubrać. Kiedy drzwi od łazienki się zamknęły, w kuchni zjawiła się Alison.
- Cześć - wyjąkała opadając na kanapę. W progu salonu zjawił się Harry.
( dop. Od aut. Salon jest połączony z kuchnią )
Alison wstała, a ja uważnie obserwowałam każdy ich ruch.
- Co ty tu robisz? - syknęła - Nienawidze cię, nienawidzę!
- Alison spokojnie - Harry zaczął łagodnie - Camille do mnie zadzwoniła i powiedziała, że jesteś u niej na dodatek pijana. Przyszedłem bo... - spojrzał na mnie, a potem na nią - Bo Cię kocham tylko nie chce żyć twoim rodzicom na głowie.
Aułć, zabolało.
- Idę się ubrać do szkoły - powiedziałam hamując łzy i poszłam do swojego pokoju. Wybrałam normalny strój zamiast mundurka. Nie interesowało mnie czy zwrócą mi uwagę czy nie. Dzisiaj to i ze szkoły mogli by mnie wyrzucić - po prostu miałam to gdzieś.
Założyłam na siebie ciemne rurki, t-shirt oraz moje nowe białe converse. Przed wyjściem z domu oznajmiłam Harremu i Alison, że wychodzę i że klucze są na stoliku w przedpokoju. Zabolał mnie widok pary siedzącej na mojej kanapie i obściskującej się. Byli tak zajęci, że nie zwrócili uwagi na to, że do szkoły mam na 8:30, a wyszłam parę minut po 6.
Liam mieszkał jakąś godzinę drogi piechotą od kamienicy. Niestety była to już inna część Londynu i zawsze mieliśmy problem ze spotkaniami.
Przyspieszyłam krok gdy na moją twarz spadło kilka kropelek deszczu, a następnie szybki krok przerodził się w bieg. Niestety, miałam jeszcze jakieś 20 minut drogi kiedy rozpadało się na dobre i musiałam stanąć na przystanku by całkiem nie zmoknąć.
Z kieszeni wyjęłam telefon i wykręciłam numer do Liama.
- Cześć Li... Jestem ma przystanku jakieś dwadzieścia minut drogi od twojego domu. Chciałam się z tobą zobaczyć - płakałam jak głupia mając dalej przed oczami dłonie Harrego ściskające udo Alison, tak samo jak jeszcze kilka dni temu ściskały moje. Jego usta które całowały ją z taką delikatnością, tak jak parę dni temu moje. Jego uśmiech kiedy odsunęli się od siebie by spojrzeć sobie w oczy, tak jak parę dni temu robiliśmy to my.
- Zaraz po ciebie będę - powiedział, ale nie rozłączył się - Camille wszystko w porządku?
- Tak... Nie... Nie... Znaczy tak... Nie Liam, nic nie jest w porządku. Ja go kocham, Li.




Jest mi cholernie przykro, że pod ostatnim rozdziałem pojawiły się tylko 3 komentarze. Zawsze było ich około 5-8, ale 3? Jeszcze zwarzywszy fakt iż mam 5 obserwatorów plus jeszcze osoby, które nie posiadają kont ( anonimy).
Szczerze mówiąc chyba zakończę tego bloga szybciej niż to planowałam bo czuje, że nie mam dla kogo tu pisać.
Wszystko w waszych rękach.

niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 10


Wyszłam z sali idąc w stronę wyjścia na boisko. Z jednej strony strasznie chciałam zobaczyć Harrego, ale z drugiej nie powinnam tego robić.
Byłam zmieszana a każda moja myśl zaprzeczała drugiej. Tak właśnie się czułam. Zakręcona. Nie wiedząca a czego chce.
Zaprzeczająca samej sobie.


Na około Harrego roznosił się dym, na ziemi leżało kilka niedopałków papierosów.
Nie wiedziałam, że pali.
Chłopak widocznie czując moją obecność odwrócił się w moją stronę, a uśmiech sam wkradł mu się na usta.
- Nie wiedziałem, że możesz być jeszcze piękniejsza niż jesteś zawsze - na słowa chłopaka wywróciłam jedynie oczami. Nie mogłam przekroczyć bariery o nazwie " tylko przyjaźń ", ale chyba on bardzo tego chciał. Nie mogłam na to pozwolić i miałam nadzieje, że nie odpowiadając na jego - miłe - komentarze, robie dobrze.

Usiadłam na ławce, na której zazwyczaj dziewczyny kibicują chłopcą z drużyny piłkarskiej. Chłopak zrobił to samo co ja.
Złapał mnie za ręke, a kiedy chciałam wyrwać ją z jego uścisku poczułam, że chłopak kładzie mi na niej coś zimnego.
Spojrzałam na to, a moje oczy szeroko się otworzyły.
- Nie... Harry ja nie mogę - oddałam mu naszyjnik i wstałam z ławki lekko się chwiejąc. Zakręciło mi się w głowie i złapałam się za bolące miejsce. Hazz wstał i był w gotowości mi pomóc, jednak ja machnęłam ręką a on wrócił na swoje poprzednie miejsce.
- Chce po prostu powiedzieć, że to co się stało przez ten tydzień i po ponad dwa lata temu, nigdy nie powinno mieć miejsca, Harry - nie usłyszałam odpowiedzi Stylesa iż odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę wejścia do budynku. Małe kropelki deszczu zaczęły kapać na moją głowę, a w duchu zaczęłam modlić się by jak będę wracać do domu nie było ulewy.
Będąc w środku od razu zderzyłam się z czymś twardym. Upadłam na podłogę, a Louis podał mi rękę.
- Szukałem Cię - uśmiechnął się.
- Em... - pokazałam na drzwi - wyszłam bo od tego hałasu rozbolała mnie głowa - nie skłamałam iż naprawdę nie czułam się najlepiej - i chyba chce wracać do domu... Proszę zostań ze mną.


Chłopak złapał mnie za dłoń, a kiedy stanęliśmy przy drzwiach ustaliliśmy, że Lou podjedzie pod wyjście, ponieważ tak jak myślałam - strasznie się rozpadało. Kiedy drzwi za Louisem trzasnęły z hukiem mój telefon zawibrował w mojej czarnej, przewieszanej przez ramie torebce. Bez zastanowienia wyjęłam aparat, a już po chwili moje oczu poszerzyły się kilkukrotnie.


Od: Blocked ID

Ups... Kiedy z Harrym ci nie wychodzi, lecisz do Louisa. Smutne, ale prawdziwe.  X


Z przerażenia aż podskoczyłam kiedy usłyszałam trąbienie samochodu. Wyszłam ze szkoły wchodząc do samochodu. Rozejrzałam się, a mój wzrok zatrzymał się na oddalającej się na parkingu osobie. Była do mnie ona tyłem i ciężko było poznać czy to chłopak czy dziewczyna. Przez chwile pomyślałam, że to może ta osoba wysyła mi te SMS'y, ale tak na prawde mógł być to każdy.


Wstałam bardzo późno, ponieważ była druga popołudniu. Dotknęłam miejsca obok siebie jednak chłopaka tam nie było, a na poduszce leżała informacja, że poszedł na dziesiątą do pracy i nie chciał mnie budzić.
Podniosłam się i z szafeczki przy łóżku wzięłam swój telefon. Weszłam w nowe wiadomości i po kolei przeczytałam wszystkie nowe SMS'y.


From: Liam


Idziemy do McDonalda dzisiaj popołudniu? Dawno nigdzie nie byliśmy xx


A tak w ogóle to co się stało z wami po balu? Hol mówiła, że poszłaś pogadać z Harrym. Jak poszło?


Ostatni  SMS od Liam był napisany o 13:45 o treści:

Nie chciałaś iść do Mc, to Mc przyjdzie do ciebie. Będę za pół godziny.


From: Harry

Bardzo Cię przepraszam za wczoraj. To było głupie. Chce żebyś tylko wiedziała, że znalazłem sobie nocleg u kolegi i wyprowadzam się od Alison.


Otworzyłam szeroko oczy czytając wiadomość od Harrego, a od razu do głowy wpadło mi pytanie czy chłopak nie powiedział Alison o tym co... było. Gdyby Ali się o tym dowiedziała nigdy przenigdy by mi tego nie wybaczyła, a przecież niedawno się pogodziłyśmy. Jednak z drugiej strony na moich urodzinach kiedy palnęłam, że znam Harrego, a Alison nas sobie przedstawiała chłopak dał mi wyraźnie do zrozumienia, że on też nie chce by blondynka wiedziała.
Pamiętam to tak dobrze, jakby wydarzyło się to sekundę temu. Tak naprawdę pamiętam wszystkie szczegóły z rzeczami związanymi z Harrym.
Znowu poczułam przyjemne ciepło w moim brzuchu na samą myśl o tych cudownych lokach, zielonych oczach i dołeczkach. I choć Harry ma 22 lata, wygląda jak przesłodzony nastolatek. Ciężko mi się do tego przyznać, ale ja chyba..  Czuje do Stylesa coś więcej,  więcej niż czułam wcześniej.


Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi, a kiedy je otworzyłam w progu stanął Liam trzymający w ręku trzy papierowe torby z McDonalda.
Pocałował mnie w policzek zdejmując buty, a ja wzięłam od niego torby i poszłam do kuchni je rozpakować.
Kiedy Liam wszedł do kuchni podałam mu jego zestaw składający się z BicMacka i frytek, a ja otworzyłam pudełko i wolałam sosu czosnkowego do mojej sałatki. Chłopak śmiał się z tego, że jeszcze chodzę w piżamie.
Jedząc rozmawialiśmy. Powiedziałam Liamowi o porannej wiadomości od Harrego.
- Camille, nie chce nic mówić, ale wydaje mi się, że ty się... - popatrzył na mnie i wyszeptał: - w nim zakochałaś.
- Gdyby nie to, że przy niosłeś mi moją ulubioną sałatkę za te słowa wyjebałabym cię za drzwi - zażartowałam, ale po chwili dotarły do mnie jego słowa. Czy... Czy to możliwe?


Cały dzień siedziałam w domu. Ulotniła się ze mnie jaka kolwiek chęć życia i nie miałam ochoty nawet iść na zajęcia do Louisa. A przecież nigdy nie pominęłam żadnych zajęć.
Kiedy usłyszałam dźwięk domofonu podeszłam do drzwi i przyłożyłam słuchawkę do ucha. W niej usłyszałam szloch Alison i nic nie mówiąc nacisnęłam guzik tym samym wpuszczając ją do środka.
Po kilku chwilach blondynka stanęła w moich drzwiach z butelką wina w ręku. Wyglądała łagodnie mówiąc... tragicznie.
Zawsze kiedy mojej siostrze mokły włosy, a następnie je suszyła robił jej się istny puch na głowie, co mogło oznaczać, że szła do mnie w ulewę bo tak właśnie wyglądała.
Wpuściłam ją do środka, a ona rzuciła się na kanapę w salonie i upiła łyk z otwartej butelki.
- Nienawidze życia. Jest takie niesprawiedliwe - po tym jak łamał jej się głos wiedziałam, że była pijana - A faceci? Szkoda gadać. Są tym czego nie mają. Są chujami, Camille wiesz? Zranił cię kiedyś jakiś chłopak, którego tak bardzo kochałaś?

Spojrzała na mnie, a ja lekko skinęłam głową. Liam był takim chłopakiem, ponieważ cholernie bardzo go kochałam, a on w ogóle o tym nie wiedział i nadal nie wie, że takie coś miało w ogóle miejsce.

-O to ja nie wiem o wielu rzeczach - machnęła butelką przez co jej zawartość wylała się na mój nowy biały dywan. Od razu podeszłam do dziewczyny i na szczęście pohamowałam ochotę krzyknięcia na nią. Był nowy i biały, a ona wylała na nie wino!
Zabrałam dywan do łazienki i zadzwoniłam do mamy by szybko powiedziała mi jak mogę pozbyć się plamy. Korzystając z jej wskazówek, po piętnastu minutach czysty dywan suszył się na grzejniku, a ja wróciłam do siostry.
- Przepraszam, że się tak narzucam..  Ale Harry... On mnie zostawił. Ale nie zostawił wiesz... że zerwał tylko wyprowadził się do kumpla. Do kumpla! - podniosła głos, ale chwile potem bezradnie opadła na poduszki - On mnie zdradza Camille. Czuje i wiem to.
Wskazała na mnie palcem, a z jej ust wydobyło się kilka cichych " wiem to", które zostały zastąpione słodkim pochrapywaniem.
Zabrałam jej szkło i zdjęłam buty, całkowicie kładąc ją na sofie.


Jak Ali powiedziała, że wie, że Harry ją zdradza zrobiło mi się słabo. Przez chwile myślałam, że zaraz powie mi " to ty. Jesteś nic nie wartą suką! Ruchałaś się z moim chłopakiem, jakbyś nie miała własnego ".


Bezradna oparłam na fotel i popijając niegazowaną wodę, bezradnie patrzyłam na śpiącą dziewczyne. Wiem, że ja też nie mam słabej głowy, ale przynajmniej była rzecz od której byłam od niej lepsza - a mianowicie picie.
Nie wiedząc co zrobić wyjęłam z kieszeni telefon i weszłam w kontakty. Palcem nacisnęłam zdjęcie Harrego i przez chwile się w nie wpatrywałam. Nie wiedziałam czy jest to dobry pomysł, ale postanowiłam spróbować.
- Camille? - odezwał się, a w słuchawce były słychać głośne krzyki - Niall zamknij morde, to Cam - po chwili uspokajania swojego kolegi znów zaczął mówić wyraźniej do słuchawki - Co się stało?
- Nie wiem czy powinnam dzwonić, ale słuchaj - wzięłam głęboki wdech i wydech - Alison przyszła do mnie zupełnie pijana. Teraz śpi, ale mówiła mi coś, że wie że ją zdradzasz. Boje się, Harry.
- Będę za chwilę - odpowiedział i się rozłączył.


Korzystając z okazji, wzięłam z szafy swoją piżamę i poszłam pod prysznic. W moich oczach pojawiły się łzy kiedy krople wody uderzały w moje ciało. Ciągle czułam na nim czuły dotyk chłopaka i nic nie mogłam na to poradzić.
Po krótkim, ale relaksującym prysznicu, przebrałam się w przyszykowane ubrania.
Do drzwi zadzwonił dzwonek, a kiedy je otworzyłam zobaczyłam oczywiście Harrego. Wszedł do środka ciężko oddychając.
- Niall mieszka obok na osiedlu, ale bardzo się spieszyłem - wytłumaczył. Wszedł do pomieszczenia gdzie spała dziewczyna - Może zabiorę ją do drugiego pokoju?
Lekko skinęłam głową i oznajmiłam, że pójdę pościelić łóżko.
Otworzyłam drzwi do pokoju w którym praktycznie w ogóle nie spędzałam czasu. Był on na wypadek gdyby ktoś chciał u mnie spędzić noc lub oczywiście kiedy moja pijana siostrzyczka zrobi mi niezapowiedzianą wizytę na dodatku będąc pijana.
Harry przyszedł do pomieszczenia z blondynką na rękach i położył ją na łóżku przykrywając kołdrą.
Wyszliśmy z pokoju zamykając drzwi.
Zaproponowałam pokręconemu herbaty, na co oczywiście się zgodził. Wyjęłam dwa kubki i wrzuciłam do każdego z nich saszetkę z herbatą i zalałam wrzącą wodą.
Parują kubek podałam chłopakowi i usiadłam na fotelu. Podkuliłam nogi i oparłam na nich brodę. Wpatrywałam się w chłopaka, a on we mnie. Nie wiedziałam zupełnie co mogłabym powiedzieć w tym momencie więc po prostu na niego patrzyłam.
- Ja już powoli będę się zbierał - oznajmił wstając.
- Nie musisz - nie wiem dlaczego to powiedziałam - Możesz spędzić noc tutaj. A rano wytłumaczysz wszystko Alison.

Uśmiechnęłam się lekko, a chłopak odwzajemnił gest skinając niepewnie głową.

środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 9

Idąc do sali fizycznej przyglądałam się czerwonym plakatom ze złotymi napisami informującym i o balu jesienno-zimowym, który odbędzie się w ten weekend. Kompletnie zapomniałam o tym wydarzeniu oraz nie chodziłam na spotkania osób, które zajmowały się dekoracją. Dziewczyny wciągnęły mnie w to w pierwszej klasie, a teraz nie miałam czasu na zostawanie po lekcjach.
Jak ma zawołanie zjawił się przy mnie Liam z groźną miną.
- Dziś Ci nie odpuszczę. Musisz być na tym spotkaniu! W sobotę jest bal, a my nie mamy dekoracji! - opieprzył mnie.
- Dobra, zluzuj. Przyjdę - weszliśmy do sali. Usiadłam z Liamem na naszych stałych miejscach - Jaka tematyka tym razem?
- Nie ma tematyki w tym roku - wzruszył ramionami - Choć tak bardzo walczyłem o Skyfull.
- A co chciałbym zobaczyć Danielle w małej czarnej? - zaśmiałam się na co dostało mi się w ramie.

Do sali wkroczył pan Parker, ale i tak nikt nie zwrócił na niego uwagi. Bal był bardzo ważną uroczystością dla wielu uczniów. Tam najczęściej przeżywali swój pierwszy pocałunek, tam brzydkie kaczątka pokazywały na co je stać i zdobywały najprzystojniejszych chłopców z drużyny koszykówki do których wzdychały już od paru lat. Brzmi jak z komedii romantycznej Disney'a, ale tak było naprawdę. Całe szczęście będzie tam ze mną Louis, bo chyba bym zwariowała.



Rzuciłam swoją torbę na podłogę i zdjęłam przemoczone buty i kurtkę. Zawsze kiedy nie ma ulewy, ja mam ze sobą parasol, ale jak leje jej nie mam. Pogoda w Londynie cholernie lubi zaskakiwać, a ja mam jej po prostu dość.
- Camille to ty? - usłyszałam głos taty dochodzący z jego gabinetu - Przyjdź do mnie proszę.
Otworzyłam szerzej lekko uchylone drzwi do pomieszczenia i weszłam do środka. Nie często zdarzało się, że miałam okazje tu przebywać, ale kiedy to już nastąpiło wszystko wyglądało tak samo. Nawet tata siedział przed laptopem w tej samej pozycji co zawsze.
Ręką wskazał tym podeszła do niego, więc to zrobiłam. Na ekranie jego laptopa były bardzo ładne zdjęcia mieszkania, które niedawno sama oglądałam w Internecie. Było najlepsze jakie znalazłam, ale i też najdroższe wykluczyłam je, bo nie miałam aż takiej sumy pieniędzy.
- Piękny prawda? - ojciec oglądał kolejne zdjęcia.
- Niesamowity - przyznałam.
- Tak, a wiesz dlaczego? - spojrzałam na niego nie wiedząc o co chodzi, a na laptopie przy cenie mieszkania widniał duży napis SPRZEDANY -Dlatego, bo jest on twój. Kupiłem go.
Stałam przez chwile w niedowierzaniu, ale po kilku sekundach rzuciłam się na tatę ściskając go z całej siły i krzycząc, że bardzo go kocham.
- Alison już tam jest i wzięła kilka twoich rzeczy. Pozwalam ci się wyprowadzić, bo jeśli naprawdę tego chcesz nie mogę cię zmuszać byś była tu na siłę. Masz jeden warunek. Zapisz się na kurs prawa jazdy. Musisz przecież nas odwiedzać - uśmiechnął się.
- Dziękuje! Tak bardzo dziękuję!


Zapięłam suwak kolejnej spakowanej dziś walizki i wyniosłam ją przed drzwi mojego pokoju. Wszystkie moje ubrania były już spakowane, więc wzięłam się za chowanie książek i innych drobiazgów do kartonowych pudeł. Spojrzałam na moje zdjęcia z przyjaciółki powywieszane na ścianach.
Na jednym ja i Holly przytulałyśmy się mocno do siebie, a na jeszcze innym ja i Liam pozowaliśmy na tle Big Bena. Na jedyn zdjęciu znalazł się również Louis, który również przytulał mnie do siebie w moje 17 urodziny. To było przed tym całym cyrkiem związanym z naszym związkiem i naprawdę lubiłam go jak przyjaciela. Przyjrzałam się zdjęciu jeszcze bardziej i zauważyłam te iskierki w jego oczach, takie same jak teraz kiedy na mnie patrzy. Czy to możliwe, że to trwało tak długa, a ja niczego nie zauważyłam?
Ta myśl jeszcze bardziej mnie zdołowała. Gdyby Louis przyznał mi się wcześniej miałabym wiele czasu by się w nim zakochać i nie robiła bym z Harrym tego co robimy od kąd pojawił się na mojej osiemnastce.
Włożyłam zdjęcie do kartonu i pakowałam dalej puki nie zabrałam ze sobą wszystkiego. Harry zniósł ostatni karton do bagażnika i czekał, aż sama zejdę na dół i pojade z nim do mojego nowego mieszkania. Tata sam poprosił go by mi pomógł.


Od czasu kiedy zobaczyłam swoją fotografie z Lou, nie przestawałam myśleć o niczym innym tylko o tym czy aby na pewno dobrze robie coraz bardziej angażując się w to co jest między mną a Stylesem. Jak na razie nie jesteśmy tego świadomi, ale możemy zranić przez to wiele osób. I dopiero teraz sobie to uświadomiłam...
Wsiadłam do samochodu, wcześniej żegnając się z rodzicami i Alison. Miałam nie iść jutro do szkoły by mieć chwile na przyswojenie się do nowego mieszkania.
Harry miał mi pomóc z rozpakowaniem i sam wrócić do domu. Kiedy odjechaliśmy kawałek od mojego rodzinnego domu chłopak położył swoją dłoń na moim kolanie jednak natychmiastowo ją zwaliłam.
- Co cię ugryzło? - zapytał zszokowany, a ja nie odpowiedziałam.
Poczucie winy, Harry - pomyślałam, ale nie powiedziałam tego na głos. Nie byłam wstanie zapanować nawet nad łzami, które swobodnie spadały po moich policzkach.

Kiedy podjechaliśmy pod na biało pomalowaną elegancką kamienice wysiadłam z auta i z torebki wyciągnęłam klucze, które podarował mi tata. Część kartonów została przywieziona tu wcześniej przez Alison. Po kilku chwilach usłyszałam dźwięk domofonu.
- Halo.
- Caamille otwórz- usłyszałam głos Harrego. Gdyby nie to, że miał ważne dla mnie rzeczy, odłożyłabym słuchawkę nas swoje miejsce i nie wpuściła go do środka, jednak ze względu na pudła i walizki otworzyłam drzwi nie odzywając się do niego.  Wpuściłam go do mieszkania, a on zostawił rzeczy i poszedł po kolejne.

Po trzydziestu minutach chłopak przyszedł z ostatnim bagażem i opadł na dopiero przeze mnie przesuwaną sofę. Zmieniłam już parę rzeczy które mi nie pasowały i wszystko wyglądało wspaniale. Była właścicielka zostawiła mi swoje meble dzięki czemu od razu mogłam pochować sobie ubrania do szafy. Harry nie pytając mnie o zdanie wszedł za mną do mojej sypialni i zaczął wyjmować książki i układać je na półkach od najmniejszej do największej.                           
Patrzyłam na każdy jego ruch, przegryzając wargę. Miałam ochotę tak po prostu podejść do niego i mocno go przytulić, a z drugiej kazać mu się wynosić z mojego domu i życia. Chłopak jakby czytając mi w myślach podszedł do mnie, a ja spuściłam wzrok. Podniósł mój podbródek swoimi palcami tym samym prosząc bym spojrzała mu w oczy.
- Co się stało? - zapytał łagodnie i czule przez co miałam ochotę naprawdę z całej siły się w niego wtulić.
Nagle dostałam niedosłownego kopa w dupę i nabrałam dużej odwagi.
- Chce żebyś wyszedł - wskazałam na drzwi prowadzące do przedpokoju.
- O czym ty mówisz?
- Fajnie się bawiłam Harry, ale musimy to skończyć zanim naprawdę zaczniemy ranić wszystkich na około. Moje relacje z Alison poprawiły się i wydaje mi się, że byłabym w stosunku do niej nieuczciwa. A Louis? - przerwałam na chwile by dobrze przemyśleć to co chce powiedzieć - Może go nie kocham i nigdy nie pokocham, ale to nie znaczy, że nie jestem z nim szczęśliwa, bo jestem. On sprawia, że na pewien sposób czuje się szczęśliwa.
Harry spojrzał na mnie, a cała moja dotychczasowa odwaga ulotniła się ze mnie wraz z  trzaśnięciem drzwiami.

Poprawiłam swoją czarną krótką sukienkę z długimi koronkowymi rękawami. Poprawiłam włosy i wzięłam klucze od domu.
Nabrałam głęboki wdech i wyszłam z mieszkania, dokładnie sprawdzając czy drzwi są zamknięte. Na dole już czekał na mnie Louis w czarnych rurka, białą koszulką oraz czarną marynarką i tego samego koloru krawatem.
Od poniedziałku nie widziałam się z Harrym. Jednak to nie znaczy, że nie wiedziałam co u niego. Kiedy Alison była ze mną na zakupach by kupić sukienki, oznajmiła mi, że również zjawi się na balu, by dać tegorocznej królowej balu swoją koronę gdyż pozostałych zwyciężczyń nie ma lub mają dziecko. Harry też tam będzie.
Przywitałam się z chłopakiem i wsiadłam do jego samochodu. Przez chwile zaczęłam zastanawiać się jak Harry będzie wyglądał. Kiedy tylko myślałam o nim nastawałam mnie dziwna ochota na płacz.
Louis położył mi dłoń na nagim kolanie.
- Pewnie zastanawiasz się jak ta cała dekoracja się prezentuje. Nie przejmuj się tak, na pewno jest cudną - uśmiechnął się. Lou myślał, że to jest moje największe zmartwienie w tej chwili, ale tak na serio w ogóle się tym nie przejmowałam. Liam wszystkiego dopilnował.
Podjechaliśmy pod budynek szkoły i chwytając chłopaka za rękę ruszyliśmy przez szkolny korytarz, do łącznika i prosto na salę gimnastyczną z której już na parkingu dochodziła głośna muzyka.  Inna śpiewała właśnie In Your Eyes, kiedy podbiegł do nas Liam. Chłopcy rozmawiali chwile, a ja tylko potwierdzałam głową ich słowa, wypatrując w tłumie kogoś innego.
Styles.
W tym samym momencie kiedy pan Parker odsunął swoją szanowną nasze oczy się spotkały. W brzuchu poczułam dobrze znane mi uczucie, ale odpłynęło gdy Tomlinson mocniej ścisnął moją rękę. Popatrzyłam na niego i lekko się uśmiechnęłam, odwzajemniając gest.
Odwróciłam głowę spowrotem w stronę gdzie znajdował się Harry, ale już go nie było.
Louis pociągnął mnie w stronę tańczącego parkietu i zaczął tańczyć do zaczynającej się piosenki Britney Spears i Will.I.Am It's Should Be Easy.
Nagle poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach, a kiedy się odwróciłam zobaczyłam głośno śmiejącą się Holly, która chciała mi zrobić żart.
- Harry pytał o ciebie - wyszeptała mi na ucho. Powiedziałam dziewczynom o mnie i Harrym kiedy tylko zaczęłam mieć wyrzuty, że ranie wszystkich na około - Powiedział, że czeka na boisku.
- Dzięki, H. - posłałam jej uśmiech. Chciałam spotkać Harrego, nawet jeśli myślałam inaczej. To wszystki było silniejsze ode mnie, a nawet jeśli chciałam to powstrzymać - nie miałam na to siły.

środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 8

Trzasnęłam metalowymi drzwiczkami od mojej szkolnej szafki i wzięłam głęboki wdech. Od poniedziałku nie rozmawiałam z Liamem, ponieważ naprawdę zaczęłam myśleć, że to on wysyła do mnie i Harrego te SMS'y, jednak postanowiłam mu powiedzieć zarówno o tym jak i o mnie i Harrym. 
Payne przez te kilka dni wielokrotnie starał się ze mną skontaktować, bo nie wiedział dlaczego od tak przestałam z nim rozmawiać. Chłopak właśnie kończył WF, więc udałam się pod męską szatnie z której dochodziły głośne krzyki i śmiechy. Niektórzy chłopcy opowiadali głośno o tym jak ich dziewczyny dogadzają im w łóżku, a inni że nowa sekretarka jest nie złą laską.
Zaśmiałam się pod nosem, kręcąc głową.
Kiedy z szatni wyszedł Jason wraz z Liamem, te drugi w ogóle mnie nie zauważył. Blondyn dotknął lekko ramienia Liama, wskazując na mnie. Z ruchu jego warg wyczytałam " chyba muszę zostawić was samych" i poszedł w stronę łazienki.

Liam stanął przede mną, z obojętnością na twarzy. Umiał dobrze udawać, ale mnie nie mógł okłamać. Znaliśmy się za długo.
- Liam, przepraszam... - szepnęłam cicho gdyż kolejni chłopcy wyszli z przebieralni. Kiedy drzwi szerzej się otworzyły myślałam ze zwymiotuje przez zapach który wydobył się ze środka - Jesteś jedyną osobą, która wie o Harrym.
- I jakie to ma znaczenie? - powiedział chamsko.
- To zaczęło się w poniedziałek po pracy. Dostałam jednego smsa od zablokowanego numeru. Na temat mnie i Stylesa. Byłeś jedynym który wiedział - głos mi się łamał. Zakryłam usta dłonią powstrzymując łzy. Nie spałam od paru dni, bojąc się, że ta osoba mnie obserwuje. Bałam się wyjść sama gdzie kolwiek. Liam widząc to mocno mnie przytulił, a po chwili odsunął się.
- Nie wysyłałem ci żadnych SMS'ów - wyciągnęłam z kieszeni telefon wchodząc w wiadomości. Nie dostałam, żadnych innych wiadomość, ale i tak się bała ponieważ Harry je dostawał. Ta osobą groziła mi, że powie ojcu, a jemu - że Alison. Telefon zawibrował kiedy tylko Liam dostał go do rąk. - Spokojnie to tylko Holly. Czeka na ciebie w stołówce.
Chłopak jeszcze raz mnie przytulił, złapał za rękę i razem poszliśmy do stołówki.


Wraz z ostatnim dzwonkiem oznajmującym o końcu zajęć dostałam nową wiadomość. Serce o mało nie wyskoczyło mi z piersi kiedy wyciągałam z kieszeni aparat, jednak po chwili poczułam ulgę gdy okazało się, że to tylko Harry.


                         14:25

Od: Harry

Jestem pod szkołą xx


Uśmiechnęłam się do ekranu i wyszłam z klasy wcześniej chowając książki do torby. Z budynku szkoły wyszłam jako pierwsza pędząc do znajomego mi samochodu. Harry cmoknął mnie lekko w policzek, pocierając moje kolano. Nie mogłam pocałować jego ust, gdyż znaczna część mojej szkoły wie, że mam chłopaka i jest nim sam Louis Tomlinson. Dwa dni temu rozmawiałam z Harrym na temat mojego związku z niebieskookim i wspólnie uznaliśmy, że mam nie zrywać z Louisem, tylko zachowywać się tak jak dotychczas, by Ali czy rodzice nie zaczęli nic podejrzewać. Na początku mówiłam, że to nie fair wobec Lou, ale Harry stosując jedną metodę przekonał mnie, że to dobry pomysł.

Uśmiechnęłam się do siebie na wspomnienie tej oto rozmowy, która skończyła się na tym, że ja i Harry wylądowaliśmy w łóżku. Tak, ja i Harry robiliśmy to podczas gdy moi rodzice i siostra byli w pracy, a ja urwałam się ze szkoły specjalnie dla Harrego. To było niesamowite. Był taki kochany i delikatny. Całował i dotykał każdego fragmentu mojego ciała tak czule, że pragnęłam by jego dłonie dotykały mojego ciała już na zawsze.

- Chce cię gdzieś zabrać - uśmiechnął się cwaniacko.
- Rozmawialiśmy o tym Harry - westchnęłam - Nie chciałabym by kto kolwiek nas zobaczył.
- Nie zobaczyły, obiecuje. To przyjacielskie wyjście. - położył dłoń na piersi i znowu skupiając swój wzrok na drodze.  Czułam się wspaniale w jego towarzystwie i cholernie zazdrościłam Alison że tak oficjalnie on jest jej.


Otworzyłam oczy przeciągając się. Przez chwile nie wiedziałam gdzie się znajduje lecz po chwili kiedy zobaczyłam Harrego za kierownicą przypomniałam sobie gdzie jestem.
- Zasnęłaś na pół godziny - uśmiechnął się - Chyba nie lubisz jeździć samochodem.
- W dzieciństwie miałam chorobę - powiedziałam rozglądając się po okolicy.
- Jesteśmy 10 km za Londynem - Harry wjechał na parking znanego mi salonu gier. Byłam w nim już parę razy z przyjaciółmi - Nikt nas tu nie zauważy.
Uśmiechnęłam się i kiedy samochód stanął na parkingu, a gdy tylko silnik ucichł wyskoczyliśmy z niego. Harry złapał delikatnie moją ręke, jednak nie ściskałam jej zbyt mocno, aby wrazie czego łatwo było mi ją puścić.
Usiedliśmy przy stoliku. Salon dzielił się na dwie części, tą gdzie znajdują się gry oraz tą gdzie można zamówić sobie piwo czy coś do jedzenia.
Harry wziął sobie zapiekankę, a ja sałatkę i już po paru minutach zajadaliśmy się naszym"obiadem". Po zjedzeniu ruszyliśmy w stronę air hockey'a. Uwielbiałam te grę i nikomu nigdy nie udało się ze mną wygrać.
- Skopię ci dupę Styles - powiedziałam podchodząc do maszyny.
- Wątpię. - zaśmiał się, a już po chwili uśmieszek zszedł z jego twarzy gdy poraz trzeci udało mi się strzelić do jego "bramki" a mu do mojej ani razu. Pokazałam mu język i gdy gra się skończyłam wykonałam swój taniec radości. Harry śmiał się, a inni ludzie zupełnie nie zwracali na nas uwagi. Chłopak pomyślał chyba o tym samym, ponieważ kiedy oparłam się o maszynę on poszedł do mnie lekko całując moje usta, by po chwili z delikatnością się w nie wpić.
- Rewanż?
- I tak przegrasz. Pogódź się z tym, skarbie.


Harry jechał cholernie szybko, przez co miałam ochotę zwrócić mój dzisiejszy obiad. Chłopak mijał kolejne samochody, a mój telefon ponownie zawibrował. Spojrzałam na ekran, gdzie widniało zdjęcie Alison. Blondynka zadzwoniła do Harrego, kiedy mieliśmy już prawie wychodzić. Zrobiła mu awanturę, a on powiedział, że po pracy poszedł do kumpla. Ali zaczęła wydzwaniać również do mnie, a ja szybko napisałam do Liama, że wrazie czego to jestem u niego i to samo napisałam mojej siostrze. Styles miał wysadzić mnie pod domem Liama, a on odwieźć mnie do domu. To skomplikowane. 
Dziewczyna co chwila do mnie dzwoniła, była wstrząśnięta co sprawiało, że i ja się denerwowała, a kiedy rozmawiała z Harrym powiedziała mu, że wrazie możliwości ma nie wracać na noc do domu. Byłam przerażona, bo od razu w głowie zaświeciła mi lampka, że Ali o nas wie i że ona również dostała SMS'a od anonima o nas.
Harry zatrzymał się, a ja bez pożegnania wybiegłam z samochodu i udałam się do auta Liama, który był już w środku.

Wpadłam do domu jak burza rzucając torbę i zdejmując przemoczone buty. Nienawidziłam tej cholernej deszczowej pogody, a zwłaszcza w połowie października, bo robiło się już wtedy naprawdę zimno.
Alison siedziała skulona na kanapie w salonie, a z góry dochodziły krzyki. Starałam się wsłuchać w wymiane zdań, ale nic nie usłyszałam gdyż mówili naraz.

Mama i tata.

Podeszłam do dziewczyny i przytuliłam ją z całej siły. Na początku była w szoku, ale również objęła mnie w talii i mocno przycisnęła. Nigdy nie byłyśmy ze sobą tak blisko.
I wtedy poczułam ukucie w sercu i poczucie winny. Kradłam jej chłopaka, a ona płakała w moje ramie przez kłótnie rodziców.
- Rozmawiałam z mamą - wydukała - Wspólnie uznałyśmy, że jak chcesz odejść i mieszkać sama, to zrób to. Mama powiedziała o tym tacie. One wybuchł... Zaczął krzyczeć. Mama nie ustępowała, przecież wiesz, że w niektórych sprawach potrafi postawić na swoje... O mój boże - zaczęła głośniej płakać, a ja gładziłam ją po włosach. Nigdy nie byłyśmy świadkami kłótni rodziców, bo oni tego nie robili. Przeprosiłam siostre i poszłam na górę.
- Zrozum to w końcu! Już dawno NAS straciłeś! Mnie, Camille i Alison. Powiedz mi kiedy ostatnio gdzieś razem byliśmy?!
- Kolacja z prezesem WPS - odkrzyknął ojciec, ale po chwili chyba zrozumiał o co chodziło mamie.
- Kiedy byliśmy gdzieś razem dla rozrywki? - powtórzyła mama trochę łagodnie, a ja oparłam się o ścianę i słuchałam dalej.
W mojej głowie pojawiło się wspomnienie z naszego wspólnego wypadu na miasto, kiedy to tata stracił prace i znalazł ogłoszenie na słupie z informacjami. Nasz ostatni wypad na miasto dla rozrywki.
- Ona jest jeszcze taka mała... - ojciec miał głos jakby zaraz miał się rozpłakać. Ja również. Położyłam dłoń ma ustach, by spróbować nie wybuchnąć płaczem, jednak moje oczy już były mokre od łez - Czuję jakby nadal miała te pięć lat. Była moją wspaniałą, malutką pulchniutką dziewczynką. Pamiętasz kiedy siedziała za pianinem, na moich kolanach i grała? Już nie gra - przerwał, pociągając nosem - Nie chce jej stracić. Jest taka delikatna i tak łatwo ją zranić... Moja malutka dziewczynka.
Czuła tą czułość w jego głosie, kiedy opowiadał o tym jak grałam z nim na pianinie. Go też bolało to, że nie spędzamy ze sobą już tyle czasu co wcześniej tylko po sobie tego nie pokazywał.
Stanęłam w progu ich otwartej sypialni i zapłakana spojrzałam na tatę.
- Tatusiu - powiedziałam jak mała dziewczynka i wtuliłam się w ciepłe ramiona taty. Nie pamiętam kiedy ostatnio przytulał mnie w ten czuły sposób. Czułam jego ciepło i słyszałam bicie serca. Mama dołączyła do nas.
- Idziemy do kina? - zapytał.
- A co grają? - w progu stanęła Alison, z uśmiechem na twarzy. Musiała nam się przyglądać przez dłuższą chwile gdy tkwiliśmy w uścisku i najwidoczniej była zadowolona, że pierwsza kłótnia naszych rodziców już się skończyła.
- A czy to istotne?





Przepraszam za to że rozdział jest do dupy i za to, że jest krótki. Ostatkami sił udało mi się to napisać i oceńcie efekty. Jak widzicie Harry i Camille mają "romans", a Alison wraz z Camille oraz innymi członkami rodziny poprawiają swoje relacje. Dziękuje za tak dużo miłych komentarzy pod ostatnią informacją. Naprawdę mi o pomogło, a pomysł z czytaniem poprzednich rozdziałów trochę mi pomógł. Dzięki :)



sobota, 18 stycznia 2014

Jest sobotni wieczór, więc zapewne wchodzisz tu po to by sprawdzić czy nie pojawił się nowy rozdział Secret Love. Niestety nie, to nie jest kolejny rozdział tylko...
 No właśnie co to jest?
Jest to bardzo ważna informacja, dla ciebie i innych czytelników.
Rozdziału nie ma i nie będzie przez najbliższy czas. Nie jest on nawet zaczęty.
Strasznie źle czuję się z tym, że muszę to tu napisać, ponieważ nigdy nie robiłam czegoś takiego.
Ale czego?
Na dwa blogi, które pisałam nigdy nie zdarzył mi się tzw. " brak weny", a jeśli nawet to nie na tak długi czas. Codziennie wieczorem przymierzałam się do napisanie kolejnego rozdziału, ale nie umiałam tego zrobić. Weszłam na bloga, czytając wasze komentarze, które zawsze dawały mi motywacje do dalszego działania, ale dalej nic.
Chce was tylko poinformować, że myślę nad zawieszeniem bloga, na jakiś czas. Boje się, że przez to stracę czytelników, których i tak nie jest wielu. Chce wiedzieć co o tym myślicie. Naprawdę jest to pierwszy raz i sama nie wiem co robić.
Przepraszam.

piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 7

W poniedziałek rano, po zjedzeniu śniadania, siedziałam w kuchni wyglądając przez okno. Byłam wściekła i nie odzywałam się do nikogo, a w kuchni znajdowali się wszyscy domownicy.
Całą noc spędziłam na przeglądaniu ofert, miałam cały zeszyt w notatkach o mieszkaniach i wyliczeniami co mogłabym kupić do swojego kącika gdyby zostały mi jakieś pieniądze.
Można było powiedzieć, że dostałam na tym punkcie obsesji, ale jak najszybciej chciałam wynieść się z domu, w którym przebywał Harry.

Na podjazd wjechało dobrze znane mi auto. Jako oparzona wstałam zabierając swoją torbę i wyszłam z domu z hukiem trzaskając drzwiami. Wsiadłam do samochodu, nawet nie witając się z Liam'em. To nie jest mój najlepszy dzień.

- Rodzice... - wyszeptał Li, w połowie drogi - Co tym razem?
- Chce się wyprowadzić, Liam - prawie krzyknęłam. Mój głos nie brzmiał normalnie, tylko tak jakbym płakała, albo miała zapalenie gardła - Przekroczyłam granicę. On też to zrobił. Nie mogę dłużej na niego patrzeć.
- Camille, co masz na myśli mówiąc, że przekroczy liście granicę? Ty i Harry? - cały czas był skupiony na drodze.
- Byłam pijana, nic nie pamiętam. Nie mówiłam Ci, bo kolegujesz się z Louisem, ale dwa razy całowałam się z Harrym. Tego drugiego pocałunku nie pamiętam, ale on powiedział, że to ja tego chciałam. Co najgorsza on ciągle okłamuje Alison. Nie mogę z tym żyć.
- O mój Boże. Mogłaś mi powiedzieć, przecież wiesz, że mu nie powiem. Louis chyba zabiłby Harrego, a on też jest całkiem spoko. Musisz tylko obiecać, że już nigdy to się nie powtórzy, albo po prostu zerwij z Louisem, by być wobec niego fair.
- Kocham Cię, Li.
- Ja ciebie też, Cam.



Między fizyką, a biologią usiadłam na podłodze nad moją szafką. Nigdy nie lubiłam okienek między zajęciami, bo uważałam, że przez nie później wracam do domu - ale nie teraz, kiedy wzięłam ze sobą swojego tableta by móc dalej szukać, zaczęłam nawet szukać forum, wpisując w Google " MOI RODZICE NIE CHCĄ BYM WYPROWADZIŁA SIĘ Z DOMU". Tylko, że osoby wypowiadające się na tych forach, nie miały pieniędzy, na mieszkanie, a ja tak.
Holly swoimi długimi idealnie pomalowanymi paznokciami wybiła jakiś rytm, wybudzając mnie z moich zamyśleń.
- Musisz przestać siedzieć w tym tablecie - zaśmiała się - Ja i Vanessa zaczynamy być o niego zazdrosne - kucnęła obok mnie - Nigdy nie przynosisz takich sprzętów do szkoły i nie zrywasz z nich nalepek ochronnych, puki same nie odpadną. Co się dzieje?
W tej chwili zaczęłam żałować, że Liam, Van i Holly zawsze wiedzieli, kiedy jest coś ze mną nie tak. Przyjaźniliśmy się już wyjątkowo długo by wiedzieć o sobie wszystko, jednak tak nie było. Dziewczyny nie wiedzą nic o Harrym, oprócz tego, że jest z Alison i jest podłym chamem i podrywaczem. Nie chcę by wyszło na jaw to, że zachowuje się jak suka wobec mojej siostry całując się na prawo i lewo z jej chłopakiem. Co najgorsza, cały czas miałam go w głowie i rozmawiałam z sobą w myślach, jak on wspaniale wyglądał dziś rano kiedy byłam obojętna dla wszystkiego co mnie otacza, ale nie jego. Jak zjawił się w kuchni dokładnie przyjrzałam się jego twarzy oraz zbadałam wzrokiem jego nagą klatkę piersiową. Był wspaniały.
- Ja i Louis no wiesz... - powiedziałam, śmiejąc się cicho. Brunetka uważała mnie za dziewice, choć przestałam nią być chyba jako pierwsza w całej szkole, o czym wiedział tylko Liam. To co powiedziałam dziewczynie jest oczywiście prawdą iż parę dni po tym jak oficjalnie zostaliśmy parą, Lou zaprosił mnie do siebie, gdzie zostałam na noc. Moi rodzice wiedzieli gdzie jestem, bo Louis bez mojej wiedzy uprzedził ich, że chce mnie zaskoczyć i zrobić mi niespodziankę - Po prostu jestem taka szczęśliwa z tego powodu...



Tego samego dnia po południu wpadłam na salę w której Louis miał zajęcia i kiedy znalazłam sobie miejsce z tyłu zaczęłam ćwiczyć wraz z innymi dziewczynami. Moją uwagę przykuły dwie platynowe blondyneczki, ćwiczące jak pokraki i co chwila komentujące seksowne ruchy mojego chłopaka. Choć tak naprawdę chyba nie kochałam Louisa, to i tak on był MOIM CHŁOPAKIEM i jakaś cząstka mnie była o niego Z A Z D R O S N A.
Kiedy chłopak zakomunikował, że robimy sobie 5 minut przerwy szybko podbiegłam do niego, a on złapał mnie i lekko podniósł do góry.
- Nie byłabyś sobą gdybyś choć raz odpuściła - zaśmiał się, a jego dłonie z moich pleców przeszły dyskretnie na mój tyłek. W lustrze zobaczyłam odbicie tych dwóch denerwujących mnie dziewczyn, które patrzyły na nas jak na nową torebkę od Gucciego*, która jeszcze nie była w sprzedaży.
Jak tylko Louis wypowiedział swoje słowa, one zaczęły odbijać się w moich uszach. Nie od puszczałam odkąd skończyłam 14 lat. Byłam grubym popychadłem szkolnym i największym brzydalem na świecie. Jedynym moim przyjacielem był Liam, którego też nikt nie lubił. Kiedyś podczas naszej małej imprezy sylwestrowej, jak to dzieci w okresie dojrzewania, chwyciliśmy się za ręce i o północy wypowiedzieliśmy dwa słowa " BĘDZIEMY POPULARNI. Ja dodałam jeszcze " i już nigdy nikt nie będzie mną pomiatał".

Wtedy zaczęłam intensywnie ćwiczyć i biegać. Robiłam to zazwyczaj w nocy, by nikt ze szkoły nie mógł mnie zobaczyć i powiedzieć komukolwiek. Malałam w oczach i coraz bardziej zaczęłam przykładać się do tego co jem i jak spędzam czas. Dlatego nigdy nie odpuszczam. Boje się, że znowu będę taka jak kiedyś.

Louis postawił mnie na ziemię podchodząc do stolika na którym leżał jego czarny iPhone, który podpięty był do głośników i leciała z niego muzyka. Uśmiechnęłam się szeroko kiedy usłyszałam piosenke do której ułożyłam swój pierwszy układ. Podbiegłam do chłopaka i pocałowałam go w usta. Może i go nie kochałam, ale to nie znaczy, że nie była z nim szczęśliwa.



Wchodząc do domu, zrzuciłam z siebie kurtkę i zdjęłam buty. Mama krzątała się po kuchni smażąc naleśniki. Uwielbiałam ich zapach. Przywitałam się z moją rodzicielką, kierując się na górę. Moją uwagę przykuły otwarte drzwi do biura taty, które mieściły się przy schodach.
Był w domu.
Teraz nie byłam zła na Alison, mame czy Harrego, tylko na niego. To on nie chce pozwolić mi się wyprowadzić.
Wchodząc na górę poczułam wibracje w prawej kieszeni moich rurek. Wyjęłam telefon.


                       16:58

Od: Blocked ID

Wiem o tobie i Harrym. Skończcie to.

Rozejrzałam się dokoła, ale nikogo nie było, a kuchni dochodził dźwięk smażenia, oraz stukanie talerzy, które zapewne mama wyciągała ze zmywarki.
Kto wiedział?
Liam. Tylko on, ale nie zrobił by mi tego. Każdy, ale nie on.
Przyjrzałam się wiadomości jeszcze raz, ale nikt inny nie przyszedł mi na myśl.

Zapukałam do pokoju Alison i weszłam do środka. Blondynka siedziała przy laptopie, a Harry czytał jakiś magazyn z samochodem na okładce.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale mam ważną sprawę do Harrego. Czy możemy chwile pogadać? - Alison spojrzała na mnie, więc szybko dodałam - To nic takiego. Zajmie nam to chwilę.
Przewróciłam oczami, kiedy Alison chciała coś powiedzieć i pociągnęłam go za nadgarstek.
- Jedna zasada. Ja mówie, ty słuchasz - syknęłam cicho i we pchnęłam go do swojego pokoju. Walnęłam go w ramie kiedy usłyszałam z jego ust " nie bądź taka ostra " - Dostałeś dziś jakiegoś smsa o nas?
- Nie - odpowiedział krótko. Grzeczny chłopiec.
- A ja tak. Ktoś wie - wyciągnęłam telefon wchodząc w ostatnio otrzymaną wiadomość i pokazując ją chłopakowi.
- To nie możliwe - powiedział wyciągając telefon z kieszeni - Nie sprawdzałem smsów od kąd wróciłem z pracy. Zaraz sprawdzę.
Odblokował ekran, wchodząc w nowe wiadomości.  Przez jego ramie zobaczyłam podobną wiadomość do tej którą dostałam ja, i oczywiście od zablokowanego numeru. Spojrzeliśmy sobie w oczy, a w moim brzuchu znów zaczęło latać stado motyli, które budziły się tylko wtedy kiedy na niego patrzyłam. Lekko się do niego uśmiechnęłam.
- To trochę dziwne, ale podnieca mnie fakt, że jesteśmy obserwowani i ktoś wie o czymś, czego tak naprawdę nie ma - Harry przybliżył się bardziej do mnie, tak że nasze nosy się stykały.
- A chciałbyś, żeby było?
Nic nie odpowiedział tylko przybliżył się do mnie jeszcze bardziej, o ile było to w ogóle możliwe i delikatnie pocałował. Po długim i namiętnym pocałunku, po którym byłam w kompletnym szoku, Styles oparł swoje czoło o moje.

- Coś zepsuło Ci się w laptopie, a musisz napisać pracę do szkoły, na jutro, tak? - oczywiście Harry mówił o wymówce dla Alison.
- Tak, to dobra wymówka - jeszcze raz mnie pocałował i opuścił pokój. Dzięki niemu na chwile zapomniałam o tym smsie, jednak od razu kiedy drzwi się zamknęły dostałam kolejną
wiadomość.

             17:13
Od: Blocked ID
Radziłabym się mnie słuchać. Co by było gdyby tatuś się dowiedział?






* Guccii to taka bardzo droga firma z odzieżą. Trochę głupie porównanie, ale nic nie wpadło mi do głowy.

Dodaje rozdział wcześniej bo później nie będę miała na to czasu, ponieważ jestem wolontariuszem na WOŚP i nie będę miała kiedy. Drugi powód dla którego rozdział jest dziś to ostatnie komentarze na temat długości rozdziałów. Skomentuje to krótko: STARAM SIĘ.
Zapraszam do zapoznania się z zakładką Kontakt gdzie znajdziecie parę faktów o mnie i o tym blogu, jak i moje gg i tt
.

niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 6

Obudził mnie głośny dźwięk mojego telefonu oznajmujący o nowej wiadomości SMS. Po omacku wyszukałam telefon na szafce nocnej, zdając sobie sprawę, że nie wiem jak on się tam znalazł, ale przede wszystkim jak ja znalazłam się w łóżku.
Odblokowałam ekran, patrząc na godzinę.



12:27

Od: Liam

Możemy się dziś spotkać? Musimy pogadać. 14?



12:29
Do: Liam

Też tak uważam. Będę czekać.




Zeszłam na dół, gdzie z uśmiechem przywitała mnie Alison. Przez chwilę zaczęłam się zastanawiać co ona robi w domu, ale zdałam sobie sprawę, że jest niedziela i Alison nie chodzi do pracy w te dni. Harry lekko mi pomachał, szeroko się uśmiechając. Pamiętam jak byłam z nim u jego siostry i piliśmy wino. Chyba musiałam za dużo wypić.
Poszłam do kuchni i z szafki wyjęłam płatki, a lodówki mleko, robiąc sobie śniadanie.
Uważnie słuchałam o czym rozmawia para, jednak z ich rozmowy nie dowiedziałam się, co głupiego mogłam zrobić wczoraj i jak trafiłam do domu.
Kiedy Alison oznajmiła Harremu, że musi iść do łazienki uznałam, że to może być moja szansa.
Wychyliłam głowę, patrząc jak Alison znika na górze. Usiadłam na kanapie obok pokręconego.
- Harry chcę wiedzieć jak znalazłam się wczoraj w domu. Co głupiego zrobiłam i powiedziałam?
- Chciałaś, żebym Cię pocałował, to chyba najbardziej istotne - spojrzałam na niego zszokowana - I zrobiłem to.
- Kochanie, co zrobiłeś? - do pomieszczenia weszła blondynka, siadając Stylesowi na kolanach. Patrzyłam na szklany stolik i nagle poczułam dziwną chęć popłakania się. Oczy szczypały mnie od powstrzymywania łez, kiedy Harry wymyślał porządną wymówkę dla swojej dziewczyny.
- Camille zadzwoniła wczoraj do mnie, ponieważ spotkała się ze swoimi przyjaciółmi w pubie na drugim końcu miasta. Trochę wypiła i po mnie zadzwoniła. Nie była wstanie wejść samodzielnie po schodach więc zaprowadziłem ją na górę i położyłem na łóżku. Teraz ona się mnie zapytała czy to zrobiłem, ponieważ nic nie pamięta, a ja powiedziałem, że tak.
- Jeszcze raz dziękuje Harry - powiedziałam po czym poszłam na górę by wziąć prysznic i założyć na siebie nowe ubrania, ponieważ zasnęłam w ubraniach z poprzedniego dnia. Wysuszyłam włosy, rzęsy lekko musnęłam tuszem i czekałam na wybicie godziny 14, na którą na szczęście nie musiałam długo czekać.
Po przywitaniu się ruszyliśmy w stronę dobrze znanego mi miejsca. Zaparkowaliśmy na parkingu obok starej kręgielni, do której zawsze chodziliśmy razem z Vanessą i Holly, jednak teraz byliśmy sami. W środku jak i na zewnątrz miejsce nie było przyjazne, a wręcz odpychało prawie każdego, kto odważył się przyjść tu po raz pierwszy. Jednak nie nas. Dla mnie i  moich przyjaciół to miejsce miało w sobie coś co tak bardzo kochaliśmy, choć sama nie wiedziałam co to takiego.
Wypożyczyliśmy buty do gry w kręgle i usiedliśmy na starej skórzanej kanapie by je założyć. Dopiero chwilę później  zdałam sobie sprawę, że jesteśmy tu sami. Zaniosłam swoje buty do szatni, gdzie zobaczyłam kartkę, z informacją której nigdy bym się nie spodziewała. I już wiem, dlaczego Liam chciał się spotkać akurat w tym miejscu.
- Wiedziałeś, że chcą zamknąć?
- Tak, ale jeszcze nie teraz. Za jakieś 3 miesiące. Zdążymy się jeszcze pożegnać -Wziął kulę i rzucił ją, a ona zwaliła wszystkie kręgle oprócz jednego - Chciałem z tobą pogadać o mnie, znaczy o dziewczynach. Poznałem kogoś.
Rzuciłam kulą rozbijając wszystko.
- To wspaniale - rzuciłam mu się na szyję szczęśliwa z tego co mi powiedział. Liam tak na prawdę nigdy nie mówił mi o swoich dziewczynach i już zaczęłam podejrzewać, że jest gejem.  Ulżyło mi.
- No to tak. Jaka ona jest? Chodzi do nas do szkoły? Znam ją?
- To Danielle. Chodzi ze mną na francuski.



Szczęśliwa wróciłam do domu, kierując się do swojego pokoju. Spędziłam cudowny dzień z Liamem, w naszej ukochanej kręgielni, co było powodem mojej radości.
O mało co nie dostałam zawału kiedy w moim pokoju na fotelu siedział Louis.
- Cześć - przywitałam się, a chłopak pocałował mnie w usta i pociągnął za rękę tak, że siedziałam na jego kolanach.
- Harry mnie wpuścił, mówiąc, że jesteś w kręgielni z Liamem. Nie masz nic przeciwko? - pokręciłam przecząco głową - A swoją drogą, wyglądasz wspaniale.
- Dzięki. Ja i Liam potrzebowaliśmy tego spotkania, ponieważ ciągle nie mamy czasu by normalnie spędzić czas oprócz szkoły. Li potrzebował porady, ponieważ wpadła mu w oko jedna bardzo urocza dziewczyna.
- Czyli nie mam o co być zazdrosny? - powiedział , a ja wpiłam się w jego wargi. Znowu naszła mnie ochota na płacz z nie wiadomego powodu. Może po prostu dobijała mnie świadomość, że kiedy nie było Louisa ja całowałam się z Harrym? Chciałam być sprawiedliwa, ale znając Louisa on nie zatrzyma tego dla siebie tylko od razu rzuci się na Harrego z pięściami i powie Alison, ona rodzicom, a oni wyrzucą mnie z domu i już nigdy się do mnie nie odezwą. Muszę skończyć to czego nie ma jeszcze między mną a Harrym, by nie wynikło z tego coś więcej. I tu nie chodzi o to co ja chcę, tylko co ja muszę.
 Jak głupio to brzmi " muszę skończyć coś czego nie ma", ale to prawda.


Bardzo ładne mieszkanie w zadbanej, wyremontowanej kamienicy. Łazinka, kuchnia, 2 pokoje oraz mały salonik z balkonem. Blisko do liceum, centrum handlowego oraz centrum miasta. 10 minut metrem. Cena do ustalenia.

To było chyba jedyne rozsądne wyjście z tej całej sytuacji. Na koncie miałam uzbieranom dużą sumę pieniędzy na samochód, jednak muszę poświęcić je na nowe mieszkanie. Trudno.
W czasie kolacji, zaczęłam dyskretną rozmowe na temat przeprowadzki jednak chyba wszyscy zrozumieli o co mi chodzi.
- Chcesz się wyprowadzić? - wyprzedził moich rodziców Harry.
- Em.. Tak. Znalazłam bardzo korzystną ofertę. Mała cztero piętrowa kamienica 10 minut od centrum. Blisko do szkoły i pracy. Dwa pokoje.
- Nie interesuje mnie gdzie ono jest. Nigdzie się nie wybierasz - zabrał głos mój ojciec, przerywając mi. Popatrzyłam na mamę, która tylko wzruszyła ramionami. Wstałam zła, rzucając widelec na talerz, jeszcze nie zaczętego jedzenia i wyszłam z jadalni, idąc do swojego pokoju.

To, że Alison, ma 23 lata i nie wyprowadza się od rodziców świadczy jedynie o tym, że chce żyć cały czas na ich głowię . Ja pieniądze zawsze odkładam na konto, ona woli kupić nową torebkę lub najdroższe buty.
Z moich zamyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Wycierając łzy szepnęłam ciche proszę, po czym w pokoju zjawiła się moja mama.
- Camille czy coś się stało, kiedy nas nie było? - zapytała, a ja zaprzeczyłam machając głową - To dlaczego chcesz się wyprowadzić? Chodzi o Harrego?
- Nie.
- To o co?
- Po prostu wczoraj doszłam do wniosku, że chcę zacząć sama na siebie zarabiać i nie żyć ma waszej głowie. Chce zobaczyć jak to jest wrócić do domu. Swojego własnego domu, Rozumiesz o ci chodzi?
- Tak rozumiem. Tylko... Tata nie chce się zgodzić. Bo wie, że jesteście dorosłe, a nie chce was stracić. Nie jest jescze na to gotowy. Pogadam z nim - pocałowała mnie w czoło po czym wyszła zostawiając mnie samą, a ja dalej szukałam innych ogłoszeń mieszkań na sprzedaż w Londynie.