czwartek, 28 listopada 2013

Rozdział 2

Przeciągnęłam się głośno ziewając. Byłam cholernie wykończona po tym całym przyjęciu, a później za to nie mogłam zasnąć myśląc nad tym, że Harry śpi w pokoju obok, razem z Alison.
 Nie powinno mnie  interesować to, że śpi obok, ale gdy tylko o tym pomyślałam serce biło mi szybciej. Z jednej jednak strony byłam na niego strasznie wkurwiona za to co powiedział mi w ogrodzie. Co on chciał przez to osiągnąć? Nie wiem.
Założyłam na stopy kapcie i w otworzyłam drzwi by wyjść na korytarz, akurat w tym samym czasie kiedy otworzyły się drzwi od pokoju Ali z którego wyłonił się Harry tylko w spodniach od dresu. Przekręciłam głowę w drugą stronę, tym samym udając, że wcale go nie widzę.  Kiedy chciałam położyć stopę na pierwszym schodku, czyjeś ciepłe, duże dłonie znalazły się na moich biodrach.
- Dzień dobry - wyszeptał mi do ucha, po czym zabrał dłonie i wyminął mnie łobuzersko się uśmiechając.
- Palant - wyszeptałam pod nosem i zeszłam na dół do kuchni, gdzie znajdował się również on. Zgarnęłam ze stołu jabłko i wzięłam dużego gryza. Na całe szczęście nie odezwał się już tylko suszył zęby kręcąc przy tym głową.  Z kieszeni wyjęłam swojego iPhone zerkając na godzinę. Miałam jeszcze trzy godziny do pójścia do pracy więc postanowiłam trochę pobiegać.
Na górze przebrałam się w czarne leginsy i szarą bluzę zakładaną przez głowę. Do uszu włożyłam słuchawki gdzie już leciała moja ulubiona playlista w sam raz do biegania. Postanowiłam od razu udać się do pracy gdzie zawsze miałam ubrania na zmianę.
Rodzicom nigdy nie podobało się to, że chce zarabiać na siebie sama. Odpadały wszelkie kluby, kawiarnię czy KFC. " Córka dyrektora firmy nie będzie pracować w takich miejscach!" lub "Mamy wystarczająco dużo pieniędzy by móc utrzymywać naszą całą rodzinę". Jednak gdy ojciec dowiedział się, że jeden z jego współpracowników  ma syna o kilka lat starszego ode mnie i że ma on club z zajęciami fitness i siłownią, ojciec zgodził się bym mogła podjąć tam pracę. Zaprzyjaźniłam się z Louisem i bardzo cieszyłam się, że mogę pomagać mu w zajęciach takich jak zumba czy płaski brzuch. Nie miałam do tego uprawnień, jednak Lou powiedział, że załatwi mi przyspieszony kurs.
Biegałam dwie godziny i w końcu uznałam, że udam się już do clubu. Była za dziewięć jedenasta, a o równej jedenastej zaczynałam pracę. Akurat miałam zmianę z Louisem więc na pewno nie będę się nudziła. Zawsze było z nim dużo śmiechu, a uśmiech nie schodził z ust.
Otworzyłam drzwi i już po chwili do moich uszu doszła trochę pod głoszona muzyka z radia. Brunet zamiatał podłogę kręcąc się w rytm muzyki, na dodatek śpiewając.
Chrząknęłam, a niebieskooki wziął mnie w swoje ramiona i razem tańczyliśmy przy recepcji, gdzie wydawaliśmy karnety i kluczyki do szatni.
Usłyszałam głośny śmiech i od razu spojrzałam w tamtą stronę.
 Cholera.
Louis wydał mu numerek do szatni, a ja opierałam się dłońmi o blat.
- Skąd go znasz? - starałam się brzmieć spokojnie.
- Poznaliśmy się wczoraj na twoich urodzinach. Opowiadałem mu o tym, że mam siłownię dla kobiet i dla mężczyzn, a on zapytał czy nie mógłby przyjść. Zgodziłem się. - wzruszył ramionami - A to jakiś problem?
- Nie - odpowiedziałam cicho idąc do szatni dla instruktorów by zmienić przepocone ubrania, na czyste pachnące dresy i zwykłą białą koszulkę.
Co za zbieg okoliczności, Harry we własnej osobie w clubie w którym pracuję. Miałam dość widoku tego jego uśmieszku. Zawsze kręcił przy tym głową co jeszcze bardziej mnie wkurzało, obiecuję że jeśli jeszcze raz zrobi taką akcje jak dzisiaj rano to osobiści wypierdole go za drzwi i już nigdy nawet nie przyjdzie mu na myśl mnie dotknąć , jak boga kocham nigdy.
Po jakimś czasie przyszedł Liam trochę nam po towarzyszyć. Na szczęście pokręcony już dawno opuścił siłownię, bo gdyby Li go zobaczył nie skończyło by się to dobrze.  Payne zrobił się strasznie uczulony na Harrego. Kiedyś jak mu o nim opowiadałam nie był taki jak teraz. Jego mięśnie się napinały i jak najszybciej zmieniał temat. Po godzinie i Liam mnie opuścił, ponieważ zadzwoniła jego mama i musiał wracać do domu.
Nadszedł czas na zamknięcie. Z Louisem posprzątaliśmy siłownie i zaczeliśmy ogarniać salę do  ćwiczeń. Ja myłam lustra, a brunet podłogę.
- Masz czas w piątek? - wypalił nie patrząc na mnie. Spojrzałam na jego odbicie w lustrze. Louis to fajny chłopak, zawsze czułam się dobrze w jego towarzystwie. Przy nim nie chodziłam smutna.
- Już jutro pierwszy dzień szkoły - westchnęłam - Ale wydaje mi się, że w piątek powinnam znaleźć dla ciebie trochę czasu - uśmiechnęłam się.
- Będę u ciebie o 17, okey? - zgodziłam się i poszłam do szatni po swoje rzeczy.
Pożegnałam się z brunetem i oficjalnie skończyłam pracę.
Udałam się w stronę domu. Po drodze rozmawiałam sobie z Holly, moją przyjaciółką. Opowiadała mi o spędzonych u jej ojca wakacjach i tak minęła mi droga do domu.
W progu czekali już na mnie rodzice, którzy oznajmili mi, że po kolacji musimy bardzo poważnie porozmawiać wraz z Alison i Harrym. Od razu wpadło mi do głowy, że ten pacan powiedział im co wydarzyło się dwa lata temu. Ledwie wydukałam odpowiedz, ponieważ ta myśl nie dawała mi spokoju. Ręke zaczeły mi się trząść, a serce mało nie wyskoczyło z piersi.
Do kolacji pozostała tylko godzina, a ja postanowiłam przyszykować sobie rzeczy do szkoły. Już jutro rozpoczynam naukę w drugiej klasie liceum. Na stronie internetowej wyczytałam, że mamy być ubrani w mundurki z tamtego roku, a pod koniec września mamy dostać nowe. Wyprasowałam czerwoną spódniczkę, białą koszulę i marynarkę i powiesiłam je do szafy.
Czas leciał strasznie szybko i zanim się obejrzałam musiałam schodzić na dół. Jak każdego dnia wszyscy usiedli przy stole. Zachowanie Harrego, Alison czy rodziców nie wskazywało na to, że co kolwiek wiedzą.  Odetchnęłam z ulgą.
Nałożyłam sobie sałatki i zaczęłam jeść. Kątem oka spoglądałam na bruneta, który patrzył się na mnie. Był w jakby transie, bo nawet nie za mrugał, jednak po chwili Ali szturchnęła go łokciem, a chłopak się wybudził.
- Przepraszam - powiedział i uśmiechnął się w jej stronę.
Wraz z mamą pozbierałam talerze i od razu je pozmywałyśmy.  Chciałam się zapytać o co chodzi, jednak postanowiłam poczekać, aż będziemy już wszyscy.  Z rodzicielką wpadłyśmy na pomysł, aby pokroić lody.
Z talerzykami poszłyśmy do salonu i podałyśmy je każdemu.
Usiadłam na fotelu, podkulając nogi. Do buzi włożyłam małą ilość lodów i smaku czekoladowych i czekałam. Po prostu czekałam, aż w końcu się dowiem o co chodzi.
Alison chrząknęła ściskając mocniej rękę pokręconego.
- Harry wynajmował mieszkanie, na przedmieściach. Niestety właściciel nie chce mu przedłużyć umowy - spojrzała na niego - Camille, mamo, tato czy nie macie nic przeciwko aby Harry zamieszkał z nami na parę miesięcy dopuki nie znajdzie czegoś nowego?
Chwila... Harry. Zamieszkać. Kilka miesięcy. Znaleźć. Nowego. Wymowa mieszkania.
Nie! Nie! Mamo powiedz nie! Mamo!
- Myślę, że nie będziemy mieli nic przeciwko temu - odpowiedziała brunetka.
Dzięki, mamusiu.
Alison spojrzała na mnie, a ja bez radnie zaprzeczyłam głową dając znak, że nie będzie mi to przeszkadzało chociaż będzie. Harry uśmiechnął się do mnie, ale ja to olałam tylko poszłam do siebie. Świetnie, chłopak z którym przespałam się dwa lata temu, teraźniejszy chłopak mojej siostry, będzie mieszkał ze mną pod jednym dachem.

Obudziłam się o trzeciej w nocy. Jest to stała pora mojego przebudzania się. Tak jak zawsze poszłam do łazienki, a później napić się zimnego mleka z kartonu. Jednak kiedy po załatwieniu swoich potrzeb wyszłam na schody, na ich samym dole siedział on. Powoli zeszłam po schodach, a jego wzrok skupił się na mojej osobie.
- Nie śpisz? - zapytał zmęczonym zachrypniętym głosem.
- Zawsze wstaje o tej porze by się napić - udałam się do kuchni, a od wraz ze mną. Otworzyłam lodówkę i napiłam się zimnego mleka z kartonu - A co z tobą?
Podszedł do mnie i opuszkami palców wytarł z moich ust pozostałości po mleku.
- Nie mogę spać w nowych miejscach - odpowiedział zabierając dłoń. Usiadłam na blacie.
- Przecież śpisz tu już drugą noc.
- Wtedy wróciliśmy po piątej, a o ósmej byłem na nogach. Nie spałem - wzruszył ramionami - Więc teraz będę tu mieszkał - zmienił temat.
- Na to wygląda - odpowiedziałam obojętnie.
- Może zaczniemy od nowa? - wystawił do mnie dłoń, którą chwyciłam. Tak, to był chyba dobry pomysł. - Jestem Harry Styles.
- Camille Sparks, miło mi.



Hej! Przybywam z nowym rozdziałem. Dziękuje za tamten komentarze, to miłe, że podoba wam się to co piszę. W tym rozdziale nogą pojawić się błędy, ponieważ nie sprawdziłam ich dokładnie. Wrazie czego piszcie, a ja je poprawie :) Zachęcam do polecenia bloga, jeśli chcecie :) Jak i również przypominam o zwiastunie i zakładce o bohaterach. W najbliższym czasie może pojawić się zakładka " o mnie " nad którą popracuje w weekend.

3 komentarze:

  1. Zacznę od początku:
    Nie lubię tego Harrego! Jest arogancki, klei sie do każdej dziewczyny, a nie zasługuje na żadną z nich w takim razie.
    Jest z Alison, przy niej zachowuje się tak jakby ją kochał, a przy Cam, jakby to na niej mu zależało. Jak typowy podrywacz! No i te zajęcia fitness, nie zapowiada się to za dobrze.
    W dodatku jak to - Harry tu zamieszka? WTF?! Współczuję biednej Cam, ja na jej miejscu chybabym się wyprowadziła. Jedyne, co Harry zrobił (ja na razie) dobrego, to to, że zaproponował żeby 'zaczęli do nowa'. Może to i dobrze dla nich. Tylko nie wiem, czy na dłuższy czas im się to uda. N.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj oj oj coś tak czuję ze trzech facetów będzie walczyć o jej serce. No to się zapowiada. Czekam na nexta pisz szybko nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, super i jeszcze raz super rozdział! :D Zacząć od nowa? Hmm.. ciekawe czy to się uda ;) Cam ma powodzenie u chłopaków.. coś czuje, że to się nie skończy dobrze :P Jestem ciekawa jak to się potoczy dalej, czekam na nexta z niecierpliwością :3 Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń